niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 6

Nie mam bladego pojęcia co teraz chodzi mi po głowie kiedy jestem z Harry'm, ale to jest kurewsko niesamowite. Kiedy jego ramiona mnie przytulały a ja mogłam wdychać jego zapach. Pachniał tak dobrze. Połączenie mięty i papierosów.

-Sam- Harry wyszeptał, ciągle głaszcząc mnie po włosach.

-Taa?

-Możesz mnie już puścić - zachichotał.

-Przepraszam - powiedziałam niezręcznie i oderwałam się od niego.

-W porządku - zachichotał - Jesteś głodna?

-Trochę tak, chcesz abym coś ci zrobiła? - zachichotałam.

-Tak poproszę, bo jesteś moją przyjaciółką.

-Okay - zaśmiałam się lekko i skierowałam się do lodówki. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam talerz oliwek. Usłyszałam głęboki chichot Harry'ego.

-Lubisz oliwki? - zapytał zaskoczony.

-Aaron je lubi- wymamrotałam.

-Aaron to popierdolony dziwak- zaśmiał się.

-Język - upomniałam go.

-Sorry, chociaż ty też dużo przeklinasz- na jego twarzy pojawił się uśmieszek.

-Nie w moim apartamencie - puściłam mu oczko.

-Nie rób tak, to mnie podnieca- powiedział przygryzając wargę.

-Nie przygryzaj wargi, to mnie podnieca- wymamrotałam. Co ja kurwa właśnie powiedziałam? Harry dosłownie nie mógł przestać się głupio uśmiechać.

-Podniecam cię?

-Nie

-Więc dlaczego powiedziałaś, że tak?- szeroko się uśmiechnął.

-Nie powiedziałam. - znowu puściłam mu oczko.

-Jeśli zrobisz to jeszcze raz, przyrzekam że wezmę cię tutaj na kuchennej podłodze Samantho Black- uśmiechnął się. Musi zauważyć, że mam bardziej uwodzicielską stronę, i właśnie teraz coraz bardziej mnie to podkręca.

-Czy to wyzwanie?- zapytałam niewinnie. Po raz trzeci puściłam mu oczko, a on przygryzł wargę, teraz na prawdę mnie podniecił.  Złapał moje biodra i przycisnął do siebie, a ja zatopiłam ręce w jego brązowych lokach.

-Co ty mi robisz?- zapytałam kompletnie przerażona wpatrując się w jego zielone tęczówki.

-Właśnie miałem zapytać o to sa...

Harry natychmiast mnie od siebie odepchnął kiedy usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi. W drzwiach pojawił się naburmuszony Aaron, który jebnął teczką o podłogę. Spojrzał na mnie i na Harry'ego, wiedziałam że trudno mu było utrzymać ten sztuczny uśmiech. Miałam nadzieję, że nie wyglądałam jakbym  była wytrącona z równowagi.

-Cześć - powiedział przez zaciśnięte zęby.

 -Cz..cześć- wyjąkałam.

-Co tu robicie?

-Cóż, Harry um nie czuł się dobrze więc ..

-Więc zabrałaś go tutaj?- Zapytał jednocześnie zmieszany i wściekły. Harry po prostu stał niezręcznie pośrodku tego wszystkiego, Harry może pomożesz?

-Po prostu przyszedłem po szklankę wody, uspokój się.- Harry podniósł ręce w geście obronnym.

-Cóż, czy wasza dwójka nie może kurwa wrócić do studia? - Aaron warknął.

-Aaron, przestań! Chodź Harry, wychodzimy- mruknęłam i złapałam Harry'ego za rękę. Wyciągnęłam go z domu i strasznie mocno trzasnęłam drzwiami.

-Jaki on ma problem?- Harry mnie zapytał kiedy szliśmy do jego samochodu.

-Nie wiem - wymamrotałam i podałam mu kluczyki do samochodu.  Harry usiadł na miejscu kierowcy, a ja na siedzeniu pasażera.

-Możesz prowadzić?- zapytałam chłopaka.

-Taa, jest ok - powiedział ze sztucznym uśmiechem, zapalił samochód i odjechał.

***

-Gdzie jedziemy? - zapytałam Harry'ego kiedy jeździliśmy przez kolejne ulice Londynu.

-Jeszcze nie wiem, prawdopodobnie tam gdzie można coś zjeść. Chodźmy do TGI Friday's.(Jakby ktoś nie wiedział to jest sieć restauracji, gdzie można zjeść np. hamburgera czy stek)

-Jestem w szortach i zwykłym topie? Nie możemy iść nigdzie gdzie jest ładnie- westchnęłam.

-TGI Friday's nie jest miejscem gdzie można by prowadzić pokaz mody. A tak poza tym, wyglądasz seksi. - uśmiechnął się i zaparkował samochód.

-Po prostu wejdźmy do środka. - powiedziałam, próbując zmienić temat. Wysiedliśmy z samochodu i Harry złapał mnie za dłoń, poczułam się trochę zdenerwowana. Ale nie wiem czy tak na dobrze czy na źle, pozostanę przy wersji, że na dobrze.

-A trzymasz mnie za rękę,ponieważ?

-Ponieważ świętujemy- wymamrotał.

-Co świętujemy?- zapytałam stając przed głównym wejściem do TGI.

-Twoje urodziny - uśmiechnął się wyciągając z kieszeni plakietkę, na której było napisane 'Urodzinowa Dziewczyna'. Podał mi ją a ja zachichotałam.

-Dostajesz darmowy kawałek tortu kiedy masz urodziny. - uśmiechnął się.

-Zawsze to ze sobą nosisz?- zachichotałam kiedy czekaliśmy na wolne miejsce.

-Lubię darmowe jedzenie.

-Często to robisz?- zapytałam.

-Za każdym razem kiedy jestem z dziewczyną.- odpowiedział szybko kiedy podeszła do nas kelnerka. Miała około szesnastu lat, a blond włosy miała ścięte w boba.

-Hej, stolik dla dwóch?- zapytała radosna swoim wysokim głosikiem.

-Tak poproszę Harry się uśmiechnął. Kiedy prowadziła nas do stolika nie mogłam przestać myśleć o Harry'm z inną dziewczyną.Czuł coś dziwnego, nie nienawiść, nie nerwy, ale zazdrość?  Znaczy, nie powinieneś mówić dziewczynie, że spotykałeś się z innymi. Po za tym mówił, że spał tylko z siedmioma osobami.

-Więc, robisz to zawsze kiedy jesteś z dziewczyną?- zapytałam kiedy usiedliśmy.

-Chcecie coś do picia?- kelnerka nam przeszkodziła.

-Sam, na co masz ochotę?- zapytał mnie Harry.

-Erm, dietetyczna cola, poproszę- uśmiechnęłam się.

-Wezmę, to samo, dzięki- Harry uśmiechnął się do dziewczyny zanim odeszła. Zwrócił na mnie uwagę.

-Tak, czy coś w tym nie tak?- odpowiedział na moje wcześniejsze pytanie.

-Nie- skłamałam. Tak, właściwie to jest coś nie tak.

-Czy jesteś zazdrosna, bo prawie pieprzyłem cię na podłodze w kuchni?- zapytał niewinnie.

-Nie - wyszeptałam. Tak, jestem bardzo zazdrosna.

-Na pewno? - znowu ten jego uśmieszek.

-Tak.

-Ale ciągle mogę cię pieprzyć. Jeśli będziesz chciała? - powiedział z lekkim uśmiechem.

-Nie chce cię pieprzyć- wyszeptałam. Oh chcę, i to mocno.

-Wyglądasz jakbyś już to wcześniej robiła - uśmiechnął się niewinnie.

-Zamknij się - powiedziałam i wzięłam do ręki menu, patrząc co mogę wziąć.

-Oto wasze napoje!- kobieta niespodziewanie pojawiła się przy naszym stoliku i podała nam nasze napoje. Wymamrotałam 'dziękuję' a ona wyjęła notes i długopis.

-Mogę przyjąć zamówienie?- zapytała nas. Harry pomyślał chwilę i odpowiedział.

-Erm, dla mnie grillowany kurczak z tacos, poproszę. Sam?- spojrzał na mnie, kiedy próbowałam podjąć decyzję.

-Um, wezmę to samo, dzięki. - uśmiechnęłam się lekko do kelnerki. Przez chwilę jeszcze pisała. Spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.

-Nie wiedziałam, że masz urodziny. Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęła.

-Haha, dzięki- uśmiechnęłam się.

-Dostałaś ciasto?- zapytała.

-Cóż...

-Nie, musieliśmy odwiedzić jej mamę w szpitalu i nie mieliśmy czasu. - powiedział, a w jego oczach pojawiły się sztuczne łzy.

-O nie, zaraz damy ci darmowy tort, do domu!- krzyknęła i poklepała Harry'ego w plecy. Chciałam się teraz zaśmiać.

-Bardzo dziękuję, jesteś na prawdę miłą dziewczyną.- powiedział i wytarł swoje 'łzy'. Uśmiechnęła się do nas i odeszła od stolika, a ja kopnęłam Harry'ego pod stołem. Spojrzał na mnie zdziwiony.

-Ał?

-Jesteś kutasem - zachichotałam.

-Nie powiedziałbym tego, mamy przecież darmowe ciasto.- uśmiechnął się.

-Bo skłamałeś.

-Tylko mi nie mów, że nigdy wcześniej nie kłamałaś?- pojawił się ten uśmieszek.

-Oczywiście, że tak.

-Na przykład, kiedy mówiłaś Aaronowi, że go kochasz?- zapytał niewinnie. Spojrzałam na niego lekko zła, a on przygryzł delikatnie wargę.

-To był cios poniżej pasa, Harry- wymamrotałam.

-Przepraszam, za pędziłem się.- wyszeptał.

-Zapomnij o tym, który dziś jest?- zapytałam, zmieniając temat. Harry wyjął telefon, spojrzał na wyświetlacz i z powrotem schował go do kieszeni.

-5 styczeń- powiedział ze zmarszczonymi brwiami.

-Czemu to powiedziałeś z takim naburmuszeniem?

-Moje urodziny są 1 lutego - wybełkotał.

-Na prawdę? Możemy tu wrócić po następny kawałek tortu. - uśmiechnęłam się.

-Noo- westchnął.

-Nie wydajesz się cieszyć na myśl o swoich urodzinach- wymamrotałam.

-Nienawidzę, tego dnia.- powiedział, bawiąc się swoimi kciukami. Jak można nie lubić swoich urodzin?

-Czemu ich nie lubisz?- zapytałam zdziwiona.

-Z tego samego powodu, dlaczego nie lubię Bożego Narodzenia.

-Jak to jest możliwe, że nie lubisz Świąt?- zapytałam.

-Ponieważ, kiedy się budzę mam nadzieję zobaczyć swoją rodzinę, której tam nie ma.- wyszeptał. To musi być okropne. Tak mi jego żal. Nigdy nie byłam na jego miejscu. Łzy zaczęły mi się formować w oczach, zamknęłam je aby nie poleciały po policzkach. Nie udało się.

-Czemu płaczesz?

-Bo to brzmi okropnie. - wyszeptałam, i wytarłam łzy.

-Nie płacz- złapał moją rękę i rysował na niej kółka swoim kciukiem.

-Jeśli była bym na twoim miejscu, już dawno byłabym emocjonalnie popierdolona- zachichotałam nerwowo. Harry przygryzł wargę z frustracji, wzrok skierował na swoje kciuki, które nie mogły przestać 'walczyć' ze sobą. Spojrzał na mnie jeszcze raz, ciągle przygryzając wargę.

-Może ja taki jestem..-wyszeptał.- Nigdy o tym nie myślałem.

-Myślę, że musisz zgłosić się o pomoc czy coś- powiedziałam, ciągle martwiąc się o niego.

-Brzmi zachęcająco,ale nie. nie chcę iść na żaden odwyk ani na nic podobnego- wyszeptał. Uśmiechnęłam się do niego zapewniająco, myśląc nad sposobem poprawienia mu humoru.

-Twoja decyzja, nie moja.

-Możemy już przesrać o tym rozmawiać- prychnął.

-Okay- wymamrotałam.- Cóż, w twoje urodziny, możemy gdzieś wszyscy razem wyjść- uśmiechnęłam się do niego.

-Nie musicie , Sam. Już się przyzwyczaiłem, że nie obchodzę swoich urodzin.- powiedział nerwowo

-Nie wychodzimy bo musimy,wychodzimy bo chcemy- zachichotałam

-Dzięki- powiedział z prawdziwym uśmiechem.

-Dwa grillowane kurczaki z tacos?- nagle pojawiła się kelnerka z naszymi posiłkami.

-Dziękuję- ja i Harry odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.

-Spokoo- zapiszczała. Spojrzała na Harry'ego i uśmiechnęła się szeroko, ktoś tu się zadurzył.Wkrótce odeszła a ja zachichotałam. Harry na mnie spojrzał i podniósł brwi.

-Co? - zapytał i ugryzł swoje taco.

-Ta dziewczyna cie lubi -uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę. Podniosłam taco i wzięłam mały kęs, wow, to jest naprawdę dobre.

-Oh, ja już mam na kimś oko...- Harry znowu zrobił ten głupi uśmieszek.

-Proszę przestać, Harry- zachichotałam z ustami pełnymi jedzenia.

-Która umawia się z super wielkim palantem...

-Harry...- zachichotałam.

-Który prawdopodobnie ma bardzo małego penisa. - puścił mi oczko. Cóż, tu się nie myli.

-Rozmiar nie ma znaczenia - upomniałam go.

-Taa, jeśli mówisz o czyjejś wadze, a to różnica.Ale jeśli masz małego penisa...- uśmiechnął się.

-Tylko dlatego, że twój jest duży nie oznacza, że jesteś lepszy- zachichotałam.

-Wiem, ale zawsze lepiej jest mieć dużego- mrugnął do mnie.

-Jeśli mrugniesz do mnie jeszcze raz, to wezmę cie na tej podłodze w restauracji Harry Stylesie.

-To byłaby wielka przyjemność mrugnąć do ciebie jeszcze raz.

-Zamknij się, to był żart- zaśmiałam się.

***

Razem z Harry'm zdecydowaliśmy wrócić do studia tanecznego bo Aaron wydawał się wkurwiony. Byliśmy zaskoczeni, bo nikogo już nie było. Nie wiedzieliśmy, że już jest 20.

-Chyba sie spóźniliśmy- Harry zachichotał.

-Nie ważne, ciągle chcę tańczyć- powiedziałam i rzuciłam swoją torbę obok wieży. Włączyłam radio i przerzucałam piosenki, aż w końcu zostawiłam na Black and Gold Sama Sparro'a. uwielbiałam tą piosenkę.

-Ta piosenka jest ...interesująca. - Harry nie wiedział jak opisać utwór.

 W powietrzu unosiły się powolne i ciężkie bity. Zaczęłam kołysać biodrami do przodu i do tyłu, kiedy byłam we własnym transie. nagle poczułam ciężkie dłonie na biodrach, więc zaczęłam kołysać się szybciej. Harry powoli przycisnął swoje wybrzuszenie do mnie. Definitywnie zaczynałam robić się mokra tam na dole.

Po prostu się o siebie ocieraliśmy kiedy muzyka grała. Harry odnalazł moje dłonie i położył je sobie wokół szyi. Wyglądało to seksi. Jego dłonie mocno nacisnęły na mój brzuch, po czym skierowały sie wyżej. Prawą ręką złapał mnie za pierś, a lewą ścisnął udo. Z moich ust wydobył się jęk.

Głośne bity roznosiły się po pokoju. Dłoń Harry'ego puściła moją pierś i znalazła drogę do policzka. Powoli odwrócił moją głowę, tak że na niego patrzyłam. Oczy Harry'ego wypełniły się pożądaniem. Harry zbliżył się do mnie i przycisnął swoje pełne usta do moich, sprawiał że czułam jakby moje całe ciało stało w ogniu. Kontynuował mocny pocałunek dopóki jego język nie liznął mojej dolnej wargi prosząc o wejście. Otworzyłam delikatnie usta. Jęknęłam w ustach, wciąż tańcząc do muzyki. Harry powoli oderwał sie od pocałunku, ciągle na mnie patrząc.

-Może pójdziemy do mojego mieszkania?

-Nie, chcę to zrobić tutaj.

***

Ja i Harry leżeliśmy na zimnej, drewnianej podłodze ledwo łapiąc oddech. Leżałam na nim, a on trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Czułam się specjalna, to był definitywnie najlepszy czas jaki spędziłam z mężczyzną.

-To było zajebiście niesamowite- Harry dyszał. Zachichotałam próbując uspokoić oddech.

Jestem strasznie zmęczona..- westchnęłam z wycieńczenia.

-Sam, musisz go rzucić. - Harry wyszeptał kładąc jedną dłoń na moich kręgosłupie a drugą bawił się moimi włosami.

-Wiem, ale nie mogę- wymamrotałam, okrywając ciepłym powietrzem szyję Harry'ego.

-Kogo obchodzą pieniądze?- zapytał.

-Jeśli dalej chcę prowadzić studio, mnie.

-Zarabiasz tyle kasy i tego nie zauważasz. Dostajesz prawie 1000 funtów za swoje obrazy i drugie tyle za taniec. - wymamrotał. Myślałam o tym przez chwilę. Czy na prawdę potrzebuję pieniędzy Aarona? Tak, ale już nie długo.

-Okay, zrobię to.

-Dzisiaj wieczorem?- zapytał.

-Nie mogę, po zawodach kiedy dostaniemy pieniądze. - wyszeptałam. Nie wiem czemu brzmiałam tak pewnie, jeszcze nie byłam przekonana że wygramy. Oh moment, muszę czekać jeszcze 3 miesiące aby się dowiedzieć.

-Fantastycznie - uśmiechnął sie i pocałował mnie w czoło.

Kim jesteśmy z Harry'm? Przyjaciółmi od seksu? Czy to był tylko jednorazowy numerek? Czy po prostu planujemy zostać razem po tym zerwaniu?

**

-Dzisiejszego wieczoru było...przyjemnie - powiedziałam to Harry'ego, kiedy podjechał pod mój dom.

-Tak, było fajnie - powiedział i przygryzł wargę.

-Muszę już iść, do zobaczenia jutro- wymamrotałam i wyszłam z samochodu.

-Dobranoc, piękna osóbko- uśmiechnął się,

-Dobranoc, seksi chłopaku - odwzajemniłam uśmiech.

-Wiem- uśmiechnął sie i odjechał. Jak mam wrócić do mieszkania Aarona i udawać, że nic się nie wydarzyło pomiędzy mą i Harry'm. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Weszłam niepewnie. Myślałam, ze Aaron będzie u siebie w pokoju, ale on chodził w tą i z powrotem w dużym pokoju.

-Aaron?- zapytałam.

-Samantha, musimy porozmawiać- wymamrotał

-Okay?

-Usiądź- rozkazał mi. Podeszłam do kremowej sofy, na mojej twarzy było widać wyraźne zdziwienie. Obok mnie usiadł Aaron.

-Samantha, ja zrywam z tobą- wyszeptał. Co?! Potrzebuję twoich pieniędzy.

-Czemu?- zapytałam zdziwiona.

-Bo sie ciągle kłócimy, to nie jest dla nas dobre. Przepraszam. Załatwiłem ci miejsce, żebys tam została na kilka dni. - powiedział patrząc w moje oczy. Czy on to mówi na serio? Boże, chyba nie. Wymyśl cos szybko.

-Aaron, my nie możemy zerwać. -powiedziałam, moje oczy wypełniły się sztucznymi łzami.

-Musimy, ostatnio między nami sie w ogóle nie układa - wyszeptał.

-Bo jest powód dlaczego tak się ostatnio zachowuję- skłamałam.

-Co? Czemu?

-Ja ..ja jestem w cciąży- powiedziałam i wybuchłam płaczem. Aaron przyłożył rękę do swoich ust ze zdziwniena. Powinnam pomyśleć nad aktorstwem zamiast tańca.

-Jesteś pewna?- zapytał.

-Zrobiłam test ciążowy - płakałam w jego ramię.

-Oh nie, to sie może dziać.

-Ale sie dzieje, nie możesz mnie zostawić kiedy jetem w ciąży z twoim dzieckiem - zaszlochałam.

-Musimy się pobrać- wymamrotał.

Czekaj, CO?!

-O czym ty mówisz?- zapytałam zdziwiona.

-Wiesz, moi rodzice nie wieżą w seks przed ślubem, jeśli dowiedzą się, że jesteś w ciązy, zabiją mnie! - zaczął panikować.

-Kogo obchodzi co oni myślą?- zapytałam.

-Już się do mnie nigdy nie odezwą, proszę Samanatho, pobierzmy się.

Nie mogę uwierzyć jaka jestem głupia, chyba że zostanę z niczym i pójde do Harry'ego. Albo zostanę z pieniędzmi i fałszywym dzieckiem. Ale ciągle będzie pieprzyć Harry'ego? To taki ciężki wybór.

-Wyjdę za ciebie - wyszeptałam.

-Oh dzięki ci Boże. Tak bardzo cię kocham Sam! - westchnał i podniósł mnie kręcąc w powietrzu

-Nie możesz tańczyć kiedy jesteś w ciąży, no nie? - Aaron zapytał mnie podejrzliwie

-Nie, chyba będę musiała zrobić srobie przerwę od tego.- zachichotałam nerwowo. Nie do końca, będę wychodziła za jego plecami, nic mnie nie powstrzyma od tańca.

-Będę idelanym mężem-Aaron wyszeptał mi do ucha.

Wiem, że nie będzie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 O mój Boże :o Co tu się dzieję? Pocałunek, seks, ciąża, ślub no to sie porobiło :D

A co wy na ten temat sądzicie?

Z boku zrobię ankietę na temat nazwy naszej pary :) Wybierzcie swoją odpwoiedź :)

(Przepraszam, za ostatnią część jesli sa jakies błędy, ale komputer mi nawalił i zaznacza wszystko na czerwono :o)

DZIEKUJĘ Z CAŁEGO SERDUCHA ZA PONAD 1200 WEJŚĆ <3 JESTEŚCIE WSPANIALI <3


7 komentarzy:

  1. Wow ale sie rozkręca. Ciekawe jak z tego wybrnie. Nie moge sie doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam że jestem pierwsza

      Usuń
  2. Omg ;oo Co się tam dzieje :o chce już nowy!! xd <33

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG co tu się dzieje!!!!!!!! Niech ona zostawi tego debila i będzie z harrym - DynaHope1DEW

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam serio?!!!!! no nie wierze że ona to powiedziała!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się dzieje i teraz Harry będzie zraniony jak powie mu o ślubie. :/ zawsze coś się dzieje nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  6. CZY CB KOBIETKO MOJA DROGA POWALIŁO?! XD
    TY MIE WEŹ NIE TŁUMACZ TU TAKICH RZECZY JAK DZIECKO CZY ŚLUB! XD
    Czy Ty chcesz żebym ja się ze stresu zjadła ? XD
    wejhfikwqfdkwqjfdjwjfdbwjfhjw
    Jak mie tego nie odkręcisz......to ja Cie znajde! :D
    Nawet mi się nie tłumacz że tłumaczysz tylko! :D To nie jest tylko! TO AŻ! <3333

    A tak wgl to wiesz...... koooooocham Cię :D
    @Agunia2

    OdpowiedzUsuń

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH TŁUMACZKI