wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 15

Rozdział zawiera elementy erotyczne. Jeśli nie lubisz/nie możesz czytać takich fragmentów omiń rozdział. 

Pierdolić wszystko, jestem w takim stanie emocjonalnym, że nie mogę myśleć poprawnie. Pomimo tego, że znam Harry'ego dopiero od trzech miesięcy, za bardzo sie o niego martwię. On potrzebuje mnie, a ja jego.

*RETROSPEKCJA*

-To są moje lekarstwa- przygryzł wargę. Moje łzy gotowe były do opuszczenia powiek. Harry jest na lekach, co gorszego może przytrafić się temu biednemu chłopakowi.

-Na co?- zapytałam cichutko.

-Na parkinsona.

W mim umyśle pojawiła się pustka. Opuściłam głowę, aby powstrzymać łzy od opuszczenia moich powiek. Podniosłam dłonie i chwyciłam włosy z obu stron głowy. Prawie zdrętwiałam.

Harry upuścił lekarstwa, na szczęście wszystkie zostały w plastikowym słoiku. Zrobił krok w moją stronę, kiedy ja stałam w swoim własnym transie niczym z horroru, dopóki nie poczułam otulających mnie ramion Harry'ego. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, gdzie płakałam gwałtownie.

-Jest okay- powtarzał w kółku, próbując mnie uspokoić. Oczyściłam gardło kiedy próbowałam coś powiedzieć.

-Czemu mi nie powiedziałeś?- zapłakałam.

-Ponieważ nie pokochałabyś mnie, gdybym to zrobił.

Płakałam ze smutku i złości.

-Nie mów tak!- odpowiedziałam, zacieśniając uścisk wokół niego.

-Chcę być dla ciebie perfekcyjny, Sam.

Zacisnęłam oczy z niedowierzania. - Przestań- zapłakałam - Kocham cię.

-Nie możesz mnie kochać - powiedział ze złością -Jestem chory!

Puściłam go i zrobiłam krok w tył aby na niego spojrzeć.

Zobaczyłam chłopca, rozdartego chłopca. Nie wyglądał na chorego, ale gdybym zajrzała do środka, na pewno zmieniłabym swoje zdanie. Dlatego cieszyłam się, że nie mogę zobaczyć co dzieje się w jego umyśle, dowiedzieć się o czym myśli.

Bałam się, że był zdolny do wielu złych rzeczy, które straszyły mnie jak cholera.

Moje oczy pewnie był czerwone co zauważył Harry. Chciał coś powiedzieć, ale szybko mu przerwałam.

-Jak długo chorujesz?- zapytałam szeptem. Harry zawahał się zanim odpowiedział.

-Sześć miesięcy.

-Nie tak długo- wyszeptałam.

-Jest nieuleczalna- wymamrotał. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy, położyłam dłoń na jego klatce piersiowej gdzie biło jego serce Objął moją dłoń.

-Nasza miłość jest nieuleczalna- powiedziałam cicho. Usłyszałam lekki chichot Harry'ego.

-Nie mów tak.

-Czemu nie?- zapytałam, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Harry złączył brwi i spojrzał ciężkim spojrzeniem. Zaczynałam się bać.

-Sam, daję ci szanse- powiedział nerwowo- Musisz mnie zostawić.

Poczułam jak zalewa mnie fala złości i strachu. Chciał abym go zostawiła, a to była ostatnia rzecz jaką chciałam teraz zrobić.

-O czym ty mówisz?- wrzasnęłam. Harry zmarszczył brwi, myśląc nad odpowiedzią.

-Sam, nie udawaj, że czujesz się okay z faktem że jestem chory -zapłakał- To nie będzie fair jeśli zostawisz kila tygodni potem, lepiej zrób to teraz.

Szybko pokręciłam głową. Złapałam jego prawą dłoń, która była zdrętwiała i lekko drżała.

-Czy to jest to trzęsienie?

-Tak..

Podniosłam ją i przyłożyłam sobie do ust, pocałowałam delikatnie każdy opuszek palca i położyłam jego dłoń na moim policzku, jak robiłam to zawsze.

-Ta dłoń nic dla mnie nie znaczy - wyszeptałam - Ale wszystko inne o tobie tak.

-Na prawdę chcesz być ze mną?- zapytał z niedowierzaniem - Z kimś kto jest popierdolony psychicznie i fizycznie?

Puścił moją twarz. Patrzył na mnie zadając pytanie, stał tak blisko. Oplotłam jego szyję i dotknęłam jego usta swoimi, całując go coraz czulej.

-Jestem twoja, nigdzie nie idę- wymruczałam mu w usta

-Nigdy w życiu nie byłem taki odciążony - westchnął zanim ucałował mnie jeszcze raz, nasze języki obcierały się delikatnie o siebie.

-Harry - wyszeptałam - Kochaj się ze mną.

Nie musiałam nic więcej mówić.

***KONIEC RETROSPEKCJI ***

Harry opowiedział mi wszystko na temat choroby parkinsona. O drętwiejących mięśniach i drżeniu. Był pewny, że tak strasznie się trzęsie, ponieważ jego leki się kończą i czeka na następne. Obiecał że to już się nie powtórzy do przyszłego miesiąca, bo wtedy dostanie więcej leków.

Płakałam całą noc kiedy mówił o chorobie. Zostałam z Harry'm,na cały tydzień, aby go pocieszyć, chociaż to on bardziej pocieszał mnie bo ciągle wybuchałam przed nim płaczem. Pamiętam kiedy przerwaliśmy taniec, bo jego plecy były zdrętwiałe, tydzień po tym jak go poznałam. Pamiętam noc przed wyznaniem naszej miłości, kiedy jego ręka nie mogła przestać drżeć kiedy sie kochaliśmy. To były zwykłe, małe rzeczy, których nie zauważałam.

-Sam- wyszeptał Harry- Nie myśl o tym.

Spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Przestałam bawić się jego ręką, przyłożyłam ją sobie do ust. Delikatnie pocałowałam każdy opuszek palców. Podniosłam na niego wzrok. Chciałam aby był bezpieczny ot tych wszystkich niebezpieczeństw na świecie.

-Czy jesteś pewien, że to tylko twoja prawa ręka?- wyszeptałam lekko, przytulając się jeszcze bardziej aby ogrzać jego tors. Przeczesał wolną ręką moje włosy, uśmiechnął się i odpowiedział na moje proste pytanie.

-Głównie- wymamrotał- Czasami mam problemy z plecami, ale nie tak często.- Pomimo, że mówił mi to już częściej, chciałam to ciągle słyszeć, aby być pewna. To wszystko było takie surrealistyczne. Harry nie mógł mieć parkinsona, ma przecież tylko 19 lat. Ale niestety, to się wydarzyło.

-To jest zadziwiające, że ciągle tańczysz- uśmiechnęłam się nerwowo- Gdybym była tobą, już dawno bym się poddała.

-Ja nigdy się nigdy nie poddaję- wyszeptał.

-I właśnie to w tobie kocham- wymamrotałam i przykryłam ustami jego usta. Czułam jego ciepły oddech na skórze. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, nasze języki tańczyły powoli. Złapałam słabszą dłoń Harry'ego i zataczałam małe kółka kciukiem. Przerwaliśmy pocałunek i uśmiechnęliśmy się do siebie, ale ciągle widziałam smutek w jego oczach.

-Jak mogę cię uszczęśliwić?- zapytałam z grymasem na twarzy. Harry złączył brwi. Usiadł na łóżku, więc byliśmy na tym samym poziomie. Uśmiechnął się szeroko i cmoknął mnie w usta,

-Prawdziwe pytanie to- wymamrotał miedzy kolejnymi całusami - Jak ja mogę cie uszczęśliwić?

-Nijak- wyszeptał- Po prostu...Bądź sobą...

-Po prostu..Być sobą? -wyszeptał, jakby pytał sam siebie. -Hm, okay.

-Musisz się pozbyć parkinsona. - wyszeptałam patrząc się na niego z lekkim uśmiechem. Harry westchnął z ulgą i zamknął mnie w uścisku. Zapach jego wody po goleniu wypełnił moje nozdrza.

-Wiesz, że nie ma na to żadnego lekarstwa, skarbie- wy szemrał do mojego ucha.

-Wiem, to niczego nie zmienia- powiedziałam cicho - Ciągle chcę z tobą być.

Harry zachichotał lekko i pokręcił głową na znak niezgody.

-Nie będziesz chciała zostać ze mną zostać na dłużej- powiedział pod nosem i spuścił głowę. Położyłam dłonie n jego policzkach i podniosłam jego głowę do mojego poziomu, zostawiając czułego całusa na jego ustach.

-Potrzebuję cię, a ty potrzebujesz mnie, racja?- zachichotałam delikatnie w jego skórę.

-Będę cie potrzebował bardziej niż ty mnie- wyszeptał i zszedł ustami na moją szyję, zostawiając ścieżkę pocałunków.

-Jest w porządku- zapewniłam go uśmiechem. Jego usta znowu powróciły do moich, całując je.

-Sam, musisz sobie uświadomić-powiedział- Że kiedyś nadejdzie dzień, że ledwo będę mógł chodzić.

-A ja będę przy tobie- powiedziałam nerwowo i powiesiłam ręce na jego szyi.

-Nawet kiedy będę miał pięćdziesiąt lat i nie będę w pełni sprawny?- powiedział z lekkim rozbawieniem. - Nie rozmawiajmy o tym jeszcze. Jestem w nastroju na coś innego - wymruczał mi do ucha i przygryzł delikatnie płatek.

-Harry....

-Połóż się, kochanie- wyszeptał- Chcę sprawić, że poczujesz się dobrze.

Jęknęłam w zgodzie na jego ofertę. Moje plecy zetknęły się z miękką kołdrą. Harry położył się na mnie ostrożnie, opierając się na łokciach, upewniając się, że nie napiera na mnie za bardzo. Ustami dotknął mojej szyi, delikatnie przegryzając skórę. Scałował miejsce na około i zszedł ustami na moją klatkę. Potem jeszcze niżej na mój brzuch, upewniając się, że zostawił pocałunki w każdym miejscu. Zahaczył palcami o bieliznę, dając mi sygnał aby podnieść, żeby móc ją ściągnąć. Podniosłam biodra, a Harry ściągnął w morderczym wolnym tempie. Kiedy dotarł do nóg, ucałował każdy ich fragment. Zrzucił moją bieliznę i położył głowę między udami. Delikatnie masował mnie palcami a potem przejechał palcem po moim drżącym seksie. Wzdrygnęłam się na jego ciepły dotyk. Potrzebował więcej i więcej.

-Chcesz mojego języka?- Harry zapytał niewinnie, pocierając mnie palcem. Pokiwałam głową, gdyż moje jęki nie pozwoliły mi się odezwać.

Poczułam jak usta Harry'ego całują moje czułe miejsce, sprawiając że wiłam się pod połami kołdry. Usłyszałam głęboki chichot Harry'ego, który położył rękę na moim biodrze, aby utrzymać mnie w miejscu. W końcu spuścił jeszcze niżej głowę, przeciągając wielokrotnie językiem wzdłuż mojej łechtaczki. Jedynie dłoń chłopaka trzymała mnie w miejscu kiedy przez moje ciało przechodziła przyjemność, która sprawiała, że drgałam z ekstazy. Poczułam jak Harry wkłada we mnie swoje dwa palce w powolnym tempie, ciągle liżąc, ssąc i całując mój punkt.

-O .. mój B-Boże- wyjęczałam. -Mocniej.

Jego język i palce zaczęły się szybciej ruszać, wysyłając kolejne fale przyjemności. Palcami złapałam jego włosy, pociągnęłam jego loki.

-Tak dobrze smakujesz- wyjęczał w moją szczelinę. Jego ciepły oddech mnie połaskotał zanim znów zaczął pracować. Czułam jak szczyt jest coraz bliżej bliżej.

-Jestem ttak cholernie ..bblisko- wyjąkałam. Odrzuciłam głowę do tyłu kiedy Harry zaczął poruszać się szybciej.

-Krzyk dla mnie- jęknął- Chcę cię słyszeć.

Zapłakałam z przyjemności krzycząc imię Harry'ego, który jeszcze raz wepchnął palce po czym wyjął je i sam je zassał. Patrzył się prosto na mnie, zlizując moje soki, upewniając się, że doskonale wiem, co on może ze mną zrobić. Uwolnił palce ze swoich ust, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek. (GIF nie mogłam się powstrzymać *.*). przyczołgał się do mnie, byliśmy na tym samym poziomie. Cmoknął mnie w usta i spojrzał w dół na swoje rosnące wybrzuszenie. Zmarszczył brwi, mając nadzieję że zrozumiałam wiadomość.

-Wiem, że będę musiała zrobić coś w zamian- westchnęłam. Czy on może mnie kiedyś zaspokoić bez odwzajemniania? Czekaj, jest mężczyzną. Harry zachichotał do siebie, nigdy wcześniej nie protestowałam o naszym życiu seksualnym.

-Nie musisz tego robić jeśli nie chcesz- zachichotał lekko. Nie mogłam nic zrobić, czułam się trochę winna. On czasami był taki niewinny.

-Zrobię to później- wymamrotałam- Obiecuję.

-Kocham, jak to planujemy- powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie. Uśmiechnęłam się, nigdy nie mówił nic na poważnie.

-Powinniśmy zrobić tygodniowy plan- wymamrotałam jako żart. Poczułam jego głęboki chichot na skórze, posadził nas na łóżku i spojrzał w moje oczy.

-Pani Black, obydwoje wiemy, że nie pojawiłaby się Pani, na naszych zorganizowanych spotkaniach.-  uśmiechnął się i dotknął mój nos swoim palcem wskazującym.

-Czy chcesz powiedzieć, że nie zgadzam się na seks?- zachichotałam i walnęłam go w ramię.

-Czasami zmieniasz zdanie kiedy już zaczęliśmy coś robić- wymamrotał powstrzymując uśmiech.

-O to chodzi Panie Styles- powiedziałam z uśmieszkiem. - Jeśli pocałuję twój policzek, nie oznacza to, że daję ci pozwolenie, abyś mógł mnie mocno pieprzyć.

-Sadzę, że podoba ci się jak cię mocno pieprzę.

-Tak, podoba mi się. Ale nie trzy razy dziennie.

-Cóż, masz punkt. - Harry zachichotał i uszczypnął moją talię delikatnie.

-Czy możemy po prostu porozmawiać?- zapytałam.- Nasze rozmowy zawsze prowadzą do czegoś...dziwnego.

-To znaczy?- zapytał z uśmieszkiem.

-Jesteśmy interesującymi ludźmi, którzy dyskutują (to zdanie nie ma dla mnie sensu ._. może coś źle zrozumiałam, ale musicie mi to wybaczyć ;))  - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

-O czym chcesz porozmawiać?- zapytał Harry, skupiając się na moich splecionych włosach.

-O Aaronie- wyszeptałam. Harry przewrócił oczami z obrzydzeniem.

-To nie jest mój ulubiony temat- wybełkotał.

-Muszę iśc dzisiaj wieczorem do Aarona, nie widział mnie już tydzień.

-Ciągle nocujesz u Frankie, co nie?- Harry zapytał sarkastycznie.

Nie, wyjechałyśmy to Hiszpanii na mój wieczór panieński.

Harry szybko odwrócił głowę w moją stronę i zmarszczył brwi. Mocno złapał moją talię i odwrócił w swoją stronę, abym na niego spojrzała. Auć.

-To boli- prychnęłam.

-Powiedziałaś mu, że wyjechałaś do Hiszpanii świętować fakt, że wychodzisz za mąż?- warknął, ignorując moją wypowiedź.

-To nie większego znaczenia, Harry- jęknęłam- Przecież i tak nie wychodzę za niego nie wyjdę.

-Po prostu pogarszasz swoją sytuację- zadrwił.- Wciskasz mu to całe gówno.

-Wiem- wyszeptałam.

-On będzie cholernie wkurwiony kiedy z nim zerwiesz- powiedział ostro- I dlatego, zamierzam zrobić to za ciebie.

-Nie zrobisz tego!- z trudem złapałam oddech, próbując odsunąć się od Harry'ego, ale on przysunął mnie jeszcze bliżej.

-On cię skrzywdzi- powiedział surowo.

-A ty nie?- krzyknęłam lekko z niedowierzania. Oczy Harry'ego pociemniały. Odsunął się na łóżku, aby być dalej ode mnie, był zły.

-Mam dość tego, że ciągle mi to wypominasz- prawie wybuchnął płaczem. - Nigdy mi nie uwierzysz!!

Zmarszczyłam brwi. Nie sądzę, aby on skrzywdził mnie celowo. Prędzej to ja uderzę jego.

-Przepraszam- wyszeptałam i przysunęłam się do niego- Wiem, że mnie nie skrzywdzisz...

-Celowo- dodałam.

-Sama myśl, że mógłbym na ciebie podnieść rękę sprawia, że czuję się źle- wybełkotał.

Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, zawahałam się przez chwilę i przysunęłam się do niego. Ulgą było zobaczyć jego łagodniejsze oczy kiedy złapałam jego dłoń. Złączyłam nasze palce. Harry wzdrygnął się kiedy próbowałam rozłożyć jego palce, aby mieć lepszy dostęp do jego dłoni.

Harry lewą dłonią objął mój policzek Odwrócił moją twarz, wpatrując się we mnie intensywnie. Opuszkami palców przejechał po widocznych kościach. Przygryzł dolną wargę, jakby kompletnie na czymś się skoncentrował.

-Taka piękna twarz- wyszeptał do siebie. Uśmiechnęłam się pod jego dotykiem na jego komplementy.

-Kocham cię- wypaliłam i przysunęłam sie bliżej, chowając głowę  w zagłębienie jego szyi.

-Musisz wracać do domu, do Aarona- powiedział dosadnie po czym wstał z łóżka, zostawiając mnie samą.

-Poleż ze mną przez dziesięć minut- zapytałam z nadzieją.

-Twój narzeczony na ciebie czeka- wybełkotał sarkastycznie.

***

Siedzieliśmy w samochodzie Harry'ego, zbliżając się do naszego celu. Chłopak zaparkował samochód trochę dalej, więc Aaron nie mógł nas zobaczyć.

-Lepiej już pójdę- sięgnęłam lewą ręką do drzwi. Oczywiście, Harry musiał mnie zatrzymać.

-To wszystko?- zapytał rozczarowany.

-Jesteś na mnie zły, Harry.

-Chodź tutaj- wyszeptał wskazując na swoje kolana, na które stopniowo usiadłam okrakiem.

-Nie jestem zły- wymamrotał, zniżając głowę do mojej szyi i zostawiając małe ugryzienie.

-Zdaję się, że patrzysz się na moją skórę- zachichotałam- Czy wyglądam na wystarczająco opaloną, aby Aaron uwierzył, że byłam tydzień w Hiszpanii?- Harry odsunął mnie kawałek aby lepiej się przyjrzeć.

-Czy możesz być jeszcze bardziej ciemniejszy niż jesteś?- zachichotał patrząc na moja naturalnie ciemną skórę- Wszystko będzie okey.

-Dzięki, też tak sądzę.

-Zadzwoń do mnie kiedy tam dotrzesz- wymamrotał.

-Zgubiłam swoją komórkę, pamiętasz?

-Och, zadzwoń z domowego. - zasugerował. Westchnęłam zanim udzieliłam mu odpowiedzi.

-Aaron może słuchać [p drugiej stronie, za bardzo ryzykowne.

-Cóż, chyba nie będę z tobą rozmawiał przez kilka dni- wydął wargi.

-Jak zamierzasz przetrwać bez seksu?- zapytałam sarkastycznie.

-Chyba będę musiał użyć pewnych zdjęć- westchnął- Albo właśnie teraz możesz zrobić mi loda.

Zachichotała do siebie, Harry jest taki nieprzyzwoity.

-Jesteśmy w miejscu publicznym- zachichotałam.

-To mi nie przeszkadza- wymruczał mi do ucha.

-Na prawdę muszę iść- wyszeptałam- Zadzwonię, kiedy znajdę telefon.

Chciałam wysiąść z samochodu, ale Harry jeszcze raz mnie zatrzymał.

-Czekaj- Harry spojrzał na mnie poważnie- Nie śpij z nim.

-On będzie czegoś ode mnie chciał- zmarszczyłam brwi. Harry przygryzł wargę z frustracji.

-Nie lubię się dzielić, tym co jest moje- warknął.

-Będę o tobie ciągle myśleć- uśmiechnęłam się- Nie martw się.

-Rzuć go - stwierdził tak po prostu.

-Kiedy moi rodzice wrócą do Hiszpanii, na pewno to zrobię, obiecuję- jęknęłam.

-Okay- wyszeptał- Kocham cię- Pocałowałam go i szybko odpowiedziałam.

-Te quiero mucho bebe- powiedziałam kusząco.

-Co to znaczy?- zapytał nawiązując do mojego hiszpańskiego.

-Kocham cię kochanie.

-To takie gorące, że moja dziewczyna mówi po hiszpańsku- jęknął. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy nazwał mnie  swoją dziewczyną.

-Cześć Harry- uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.

***

Weszłam do środka po cichu, mając nadzieję, że nie robię dużo hałasu. Na szczęście, Aarona nie było w zasięgu wzroku.

Szybko wbiegłam na górę. Pierwsza myśl, to by pójść do łazienki i się przebrać. Przez cały tydzień chodziłam w ciuchach Harry'ego albo moich tygodniowych. Kiedy dotarłam do mojego pokoju, szybko otworzyłam szafę wyjmując jakieś przypadkowe ciuchy, które wydawały się komfortowe. Zdecydowałam się na czysty niebieski T-shirt i sportowe spodenki. Szybko nałożyłam je na siebie i spojrzałam na łóżko, na którym zobaczył to o czym pomyślałam.

Mój telefon.

Wzięłam go do ręki i posprawdzałam czy Aaron coś w nim zmieniał. Wszystko było na swoim miejscu.

-Szukasz czegoś?

Odwróciłam się w stronę Aarona, który stał w przejściu. Grymas na jego twarzy nie ułatwiał sprawy. W ręku trzymał płótno, odwrócił go więc nie mogłam zobaczyć co na nim jest. Nadszedł czas abym założyła swój sztuczny i niewinny uśmiech.

-Aaron, tęskniłam za tobą- powiedziałam uradowana- W Hiszpanii było świetnie.

-Samantha, nie kłam mnie- Wszystko widziałem- powiedział ostro odwracając płótno w moją stronę, Kurwa mać, to mój portret.

-Aa-Aron. Wszystko ci wytłumaczę. - powiedziałam zmartwiona, kiedy on ciągle patrzył się na mnie z obrzydzeniem.

-To najbardziej prawdopodobna rzecz jaką mówią cheaterzy (ok, nie wiedziałam jak to przetłumaczyć na polski. Cheat - zdradzać albo oszukiwać, cheater - osoba, która oszukują bądź zdradza. W tym wypadku chodzi o zdradę. Nie znalazłam po prostu odpowiedniego tłumaczenia. Mam nadzieję, że zrozumiecie :P) - zachichotał z niedowierzaniem.

-Ja cię nie zdradzam.

-Ten pierdolony dzieciak Harry cię namalował!- ryknął. Zrobiłam krok do tyłu ze strachu.

-Każdy mógł to namalować. - wymamrotałam szybko do siebie samej.

-Podpisał to!

-Oh..

Aaron zaczął chodzić w tą i z powrotem  z frustracji. Z jednej strony cieszyłam się, że Aaron to znalazł, ale byłam przestraszona w chuj!

-I widziałem wiadomości. Pierdolone nagie zdjęcia jakie mu wysyłałaś - warknął.

-Co dokładnie widziałeś?- zapytałam zdziwiona. Nie mogę w to kurwa uwierzyć.

-Pisał, że cię kocha. - zadrwił.- A ty mu odpowiadałaś tym samym.

Przeczesałam palcami włosy, próbując zignorować węzeł jaki powstał w moim brzuchu. Nie mogłam na niego spojrzeć, przerażał mnie.

-Czy to prawda?- zapytał- Kochasz go?

Już nic z tego nie będzie.

-Tak.

Aaron przestał chodzić w tą i z powrotem, spojrzał na mnie. Jego szczęka opadła kiedy podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.

-On cię nie kocha- powiedział ostro. Moje łzy, bały się opuścić powieki.

-Mylisz się.

-Samantha, on jest zwykłym dzieckiem, który pieprzy cię za nic.

-Tak bardzo się mylisz!. On wcale taki nie jest- zapłakałam.

-On sprawia, że we wszystko mu wierzysz. - krzyknął i puścił moje ramiona. Stał trochę za blisko.

-Tak jak ty!- krzyknęłam, a moje łzy poleciały bezwładnie. Nie mogłam znieść kiedy tak źle mówił o Harry'm.

-Założę się, że jest z tobą tylko dla dobrego pieprzenia- warknął.

-Ostatecznie pieprzy lepiej niż ty - wybełkotałam do siebie.

Poczułam ostry ból na policzku zanim upadłam na ziemię. Upadając na kolana, nie miałam siły wstać. Nie miałam wystarczająco dużo siły, aby walczyć z mężczyzną, który właśnie mnie uderzył.

-Kochanie, tak bardzo przepraszam- z trudem złapał powietrze, klękając obok mnie.

-Po prostu wyjdź- powiedziałam.

-Nie, chcę się tobą zająć- powiedział słodko. - Czemu nie możemy zostawić Harry'ego i wszystko odświeżyć?

-Proszę Aaron, wyjdź- załkałam- Przerażasz mnie...

I zaraz potem wstał i wyszedł. Zostawiając mnie obolałą i przegraną na ziemi, ale tego właśnie chciałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieeelki powrót :D

Początek mi się w ogóle nie podoba :/ dopiero potem tak jakbym się rozkręciła z tłumaczeniem.
Przypominam, że możecie zadawać mi pytana na moim asku, który znajdziecie w kontaktach :)

Za nami juz połowa opowiadania :)

EDIT: Zapomniałam się zapytać :P Czy ktoś wybiera się na koncert ROOM94 do Warszawy 20.03 ?

5 komentarzy:

  1. Proooooszeeee.... *.* Daj nexxta <33 Kocham twoje tłumaczenie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeej urwać jaja Aaronowi za uderzenie Sam. A Harry jest słodki. Chcę aby mieli małego dzidziusia.

    OdpowiedzUsuń

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH TŁUMACZKI