sobota, 29 marca 2014

Rozdział 17

-Chcesz śniadanie- zapytał mnie Aaron.

Weszłam powoli do kuchni, grymas na mojej twarzy sprawił, że Aaron zmarszczył brwi. Minął tydzień od zerwania z Harry'm.

-Nie dziękuję- powiedziałam cicho i spojrzałam na niego, rozsmarowywał masło na swoim 'specjalnym' dietetycznym chlebie. Kupił go dla mnie, myślał że potrzebuję przejść na dietę.

-Podwieźć cię do studia?- Aaron wymamrotał i ugryzł kawałek. Nie, nie chcę podwózki twoim pierdolonym nowym Audi. Chcę pojechać jedenastoletnią Toyotą Avensis Harry'ego, która prawie się rozpada.

-Przejdę się- powiedziałam prawie niesłyszalnie. Mężczyzna zmarszczył brwi na moją odpowiedź. Zignorowałam go, odwróciłam się i założyłam swoje czarne conversy.

-Będziesz szła sześć mil?(około 10 km) Naprawdę Sam?- powiedział chichocząc stojąc za mną.

-Potrzebuję ćwiczeń- powiedziałam sarkastycznie zawiązując sznurówki. Odwróciłam się w stronę drzwi. Moje dramatyczne wyjście wydawało się całkiem spoko. Westchnęłam kiedy zauważyłam, że nie wzięłam swojej torby. Odwróciłam się i podbiegłam do drzwi. Weszłam do środka z lekkim uśmiechem. Aaron nie wyglądał na zadowolonego.

-Zapomniałam swojej torby- wymamrotałam. Rozejrzałam się o salonie w poszukiwaniu torby, leżała na końcu sofy. To było trochę zawstydzające. Powoli podeszłam i wzięłam torbę odchodząc w stronę frontowych drzwi. Aaron kaszlnął a ja stanęłam w miejscu.

-Pamiętaj, że nasze przyjęcie z okazji zaręczyn jest w następną sobotę.- przypomniał mi. Cóż, pierwszy raz o tym słyszę.

-Przyjęcie z okazji zaręczyn? - zapytałam zmieszana. Nie pamiętam, żeby on mi o tym mówił.

-Wiem, że to tak nagle- wymamrotał- Chcę pokazać Harry'emu, że ruszyłaś do przodu i teraz jesteś ze mną.

W środku mnie była pewna część, która chciała znaleźć najbliższy nóż w kuchni i zadźgać Aarona na śmierć, a potem wyrwać każdy organ jeden za drugim. Mogłabym zabrać jego wszystkie pieniądze i opowiedzieć to Harry'emu, potem byśmy do siebie wrócili i żylibyśmy długo i szczęśliwie. Okay, trochę fantazjuję.

-O..kay- wyjąkałam i znowu wyszłam. Nie powiedziałam nawet 'cześć', byłam za bardzo wkurwiona.

***

Myślałam, że zaraz umrę z wyczerpania. przebiegłam 6 mil bez zatrzymania. Ale musiałam przyznać, to była wspaniała rzecz, aby chociaż przez przestać myśleć.

Weszłam do studia ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Wszyscy wydawali się być dziwnie zadowoleni.Oprócz jednego skomplikowanego chłopaka. Jak on się nazywał? Harry Styles. Przewróciłam oczami kiedy go zobaczyłam. Byłam wkurwiona i zadowolona, że znowu go widzę.

-Samantho Black, mamy dużo piosenek do wytańczenia!- Carter wrzasnął w zabawny sposób. Wszyscy byli podekscytowani, przegapiłam coś?

-Hej- uśmiechnęłam się- Czemu wszyscy się tak cieszą.

Harry ciągle miał zmarszczone brwi kiedy mówił coś do jednego z chłopaków, patrzył raz na mnie raz na swojego słuchacza. To było niedojrzałe z jego strony, najpierw zerwał ze mną, a teraz wbija we mnie sztylety?(Nie mam zielonego pojęcia jak to przetłumaczyć :o może to jest jakiś idiom czy coś :/ Może, chodzi o to że ją obgaduję.Naprawdę nie wiem, przepraszam) Nie Styles, jak tak nie gram.

-Cóż, wszyscy jesteśmy szczęśliwy z powodu H-a-r-r-y-e-g-o!- krzyknął, wypowiadając jego imię. Harry spojrzał na mnie i na Cartera, uśmiechnął się krótko i znowu zwrócił uwagę na innych tancerzy.

-Czemu?- spytałam zmieszana. Zaczęłam się martwić. Co stało się z Harry'm? czy to coś dobrego?

-Harry, chodź tutaj!- Carter zachichotał głośno kiedy odwrócił się w kierunku chłopaka. Zobaczyłam jak Harry wymamrotał jeszcze kilka słów do chłopaka, pomachał mu i podszedł do nas. Na twarzy miał wymalowane najbardziej niezręczne spojrzenie jakie kiedykolwiek widziałam. Zaczęłam się denerwować.

-Powiedz jej co się stało!- Carter wrzasnął z podekscytowania i poklepał chłopaka po ramieniu. Harry spojrzał na mnie ze złączonymi brwiami. Wiedziałam, że nie spodoba mi się ta wiadomość.

-Dostałem zapytanie o bycie tancerzem podczas światowej trasy Cheryl Cole- oznajmił, nie patrząc na mnie. Teraz musiałam zrobić rzecz, która najbardziej łamie serce, udawać że to mnie nie obchodzi.

-Naprawdę? Cheryl Cole?- zapytałam, udając podekscytowaną. Dodatkowym utrudnieniem było to, że damskim crushem Harry'ego była Cheryl.  Czy oni będą pieprzyli się późną nocą po każdym show?

-Taa, trasa zaczyna się miesiąc po zawodach- wymamrotał przygryzając wargę- Chciałem ci o tym wcześniej powiedzieć.

-Cieszę się razem z tobą- przeszkodziłam mu. Podniósł brwi.

-Serio?- zapytał.

-Tak- skłamałam. Chcę abyś został ze mną, abym była z tobą, pomimo tego że już nigdy ni będę twoja.

-Chyba was zostawię samych- Carter wyczuł zakłopotanie między nami. Szybko dołączył do pozostałych tancerzy, zostawiając mnie z Harry'm twarzą w twarz.

-Jak się trzymasz?- Harry zapytał się marszcząc brwi, to było miłe wiedzieć, że ciągle jest zainteresowany.

-Jest okay- odpowiedziałam cicho- Jak twoja ręka?

-Normalnie- powiedział sucho. Gdybym tylko mogła, oplotłabym go swoimi rękami i zamknęła w uścisku. Ale nie mogę.

-Kocham cię- wyszeptałam łagodnie. Mój głos się załamywał kiedy mówiłam. Twarz Harry'ego złagodniała, a chłopak posłał mi niepewny uśmiech.

-Chodź tutaj- wymamrotał otwierając swoje ramiona, dając mi pozwolenie na dołączenie do uścisku, z czego się cieszyłam.

Wdychałam jego zapach. Pachniał miętą, jak niebo. Schowałam głowę w jego klatce piersiowej, tak bardzo za tym tęskniłam.

-Czemu nie możemy być ze sobą?- zapłakałam. Harry zaczął całować czubek mojej głowy.

-Uszczęśliwiasz mnie- wyszeptał- Ale to nie wystarcza.

Zdenerwowałam się trochę kiedy to powiedział- Ja wystarczam- załkałam- Ty wystarczasz. - Wzięłam głęboki wdech zanim znowu zaczęłam mówić- To wszystko wystarcza.

-Chcę cie kocham, na prawdę- wymamrotał- Ale nie mogę.

-Jesteś największym dupkiem na świecie- zachichotałam nerwowo w jego skórę, co sprawiło że przycisnął mnie mocniej.

-Wiem- wymamrotał z uśmieszkiem- Przepraszam, Przestanę cię kochać właśnie teraz.

Zmarszczyłam brwi. -Tak po prostu?- wybełkotałam. Harry podniósł na mnie wzrok.

-Chciałbym aby to było takie proste- wyszeptał. Oh Harry. Przestań.

-Cóż, byłoby łatwiej gdybyś mnie nie widział- powiedziałam na jednych wdechu. Harry puścił mnie, zostawiając samotną i nieswoją.

-Jadę na tą trasę tylko po to, aby się od ciebie wyleczyć, Sam- powiedział cicho- Mam pewnie pomysł.

-Jaki?- zapytałam z podniesionymi brwiami, zaczęłam się denerwować.

***

-Wcale nie podoba mi się ten pomysł- wymamrotałam.

Weszliśmy po cichu do mojego studia plastycznego, zatrzaskując za nami duże, ciężkie drzwi, które sprawiły, że już nie było tak cicho. Dźwięki naszych kroków odbijały się do ścian. Jak zawsze czułam zimne uczucie, jakby budynek był nawiedzony. Ale ja nie wierzę w te wszystkie paranormalne rzeczy, sądzę że to zwykłe gówno. Z drugiej strony, Harry w ogóle się ze mną nie zgadza. Pamiętam, kiedy musiałam pójść z nim do łazienki aby mógł się wysikać, bo usłyszał jakieś dźwięki w studiu. Tą sytuację definitywnie muszę zapomnieć.

Właśnie dlatego jestem tu z Harry'm. Chciał abym zapomniała wszystkie nasze wspomnienia, które głównie zawierają nasze rysunki, które są rozłożone w różnych miejscach w studiu. Tutaj także trzymam swój notes. Cóż, w innych słowach, pamiętnik. W większości pisałam w nim o Harry'm, muszę to przed nim ukryć.

-Zacznijmy od rysunków- wymamrotał, podchodząc do ściany gdzie wisiały nasze szkice.

-Gdzie je odłożymy?- zapytałam cicho, oglądając z nim nasze dzieła.

-Możemy je spalić- wyszeptał. Wzdrygnęłam się, nie chciałam dosłownie wszystkiego niszczyć. Ale musieliśmy to zrobić.

-Okay- odpowiedziałam, z nutką smutku w głosie.

-To pozwoli ci o mnie zapomnieć, chcę abyś tuszyła na przód- Harry powiedział szczerze. Oh Harry, ja nie chcę o tobie zapominać.

-Zdejmijmy je.

Razem z Harry'm, pociągaliśmy kolejne kartki ze szkicami, składając je ładnie. Cóż, ja tak robiłam. Pomimo, że będą zniszczone, chcę je potraktować delikatnie, to nadal są moje wspomnienia.

Spojrzałam na jeden obrazek, rysunek przedstawiał mnie i Harry'ego trzymających się za ręce. Nasze dłonie były złączone. To przypomniało mi dzień, w którym zostaliśmy braćmi krwi.(blood brothers)

*RETROSPEKCJA 2 MIESIĄCE TEMU*

To był normalny dzień, w mieszkaniu Harry'ego. Zachowywaliśmy się jak idioci.

-Jeśli dotkniesz podłogi, umrzesz- Harry uśmiechnął się do mnie.

-Nie lubię grać w Gorącą Lawę (Hot Lava - gra dziecięca, która polega na tym, ze nie podłoga to lawa a ty nie możesz jej dotknąć bo się spalisz. Aby się przemieszczać, trzeba skakać po meblach itp)- wymamrotałam stając na ziemi. Harry, który stał na sofie spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami.

-Nie zamierzam skakać do lawy aby cię uratować- zachichotał do mnie. Przewróciłam oczami, ale nie mogłam przestać się uśmiechać. Był taki uroczy.

-Możemy zrobić coś innego?- zapytałam z grymasem. Pokiwałam głową, zeskakując z sofy, tak, że stał obok mnie. oblizał swoje usta i spojrzał na mój top. Nie zauważyłam jak nisko był.

-Oprócz seksu- uśmiechnęłam się do niego.

-Psiakrew- powiedział sarkastycznie. Zmarszczył brwi, myśląc nad tym, co możemy robić. Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy kiedy pewna myśl wpadła mu do głowy.

-Chcesz zostać braćmi krwi?- zapytał podekscytowany, pokazując swoje białe ząbki. Nie miałam zielonego pojęcia o czym on mówi.

-Co to? Ten musical?- zachichotałam zażenowana. Mam nadzieję, że to nie jest nic seksualnego.

-Nigdy o tym nie słyszałaś? Serio?- zapytał niedowierzająco.

-Nie?- odpowiedziałam raczej pytaniem. Czy ja w ogóle powinnam wiedzieć co to jest? Poszłam raz na 'Blood Brothers' do teatru, to wszystko co o tym wiem.

-Robisz, takie jakby nacięcia na swojej dłoni nożem czy coś- wymamrotał. Cóż, to nie brzmi dobrze- A potem trzymamy złączone dłonie dopóki krew nie przestanie płynąć, wtedy właśnie wymieniamy się krwią.

Cóż, to brzmi jak cholernie popierdolony pomysł, ale czemu nie?

-Zróbmy to! - uśmiechnęłam się. Harry uśmiechnął się podekscytowany. Ruchem głowy wskazał w kierunku kuchni. Udaliśmy się do drugiego pokoju, zalała mnie fala zmartwienia. Nie chcę pociąć swojej dłoni, do momentu kiedy będę krwawić.

 Harry rozsunął szufladę patrząc na różne ostre przedmioty. Wyjął nóż, wyglądał na całkiem szpiczasty. Podniósł go do góry i spojrzał na mnie. Zaczęłam się bać.

-Wyglądasz jakbyś chciał mnie zamordować, Panie Styles- zażartowałam i podeszłam do niego.

-Zawsze chciałem to zrobić, widziałem to na tym filmie- wymamrotał i złapał nóż

-Będziesz tutaj i pocałujesz moją ranę, prawda?- zapytał z uśmieszkiem.

-Oczywiście, kochanie- powiedziałam sarkastycznie. Harry zachichotał i przyłożył ostrze do swojej skóry.

Szybko zamknęłam oczy. Nie chciałam patrzeć na Harry'ego w bólu. Wzdrygnęłam się i z trudem złapałam powietrze. Otworzyłam oczy aby sprawdzić co się dzieję. Kilka czerwonych kropelek upadło na ziemię.

-Twoja kolej, skarbie.

-Zrób to za mnie- zachichotałam lekko, a Harry przyłożył nóż do mojej skóry.

-Trochę zaboli- wymamrotał i przebił skórę na mojej dłoni tak delikatnie jak tylko mógł. Wzdrygnęłam się, ale nie wycofałam się. To nie był najgorszy ból.

-Jesteś dzielna- zażartował i odłożył nóż. Zignorowałam krew, która wyciekała z mojej rany. Palce Harry'ego dotknęły moich i złączysz nasze dłonie, zaciskając je delikatnie.

-Nie mogę się doczekać infekcji jakiej później dostanę- powiedziałam sarkastycznie.

-Nie dostaniesz żadnej infekcji- wyszeptał z szerokim uśmiechem.

Pociągnął mnie za dłoń, dając tym znak abym poszła za nim do dużego pokoju. Podeszliśmy do kanapy, ciągle trzymając się za ręce. Obydwoje usiedliśmy ostrożnie, próbując nie rozłączyć palców.

-Jak długo musimy się trzymać?- zapytałam zniecierpliwiona.

-Tylko kilka minut. - wymamrotał. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko pokazując zęby.

-Co możemy zrobić przez ten czas?

-Porozmawiajmy o czymś interesującym.- bąknął- Opowiedz coś o sobie.

Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, zawahałam się przez chwilę. Co jeszcze mogę powiedzieć Harry'emu, czego on jeszcze nie wie? Cóż, lepiej pomyślę.

-Um-westchnęłam.- Umiem mówić po hiszpańsku.

Oczy Harry'ego się rozszerzyły z radości. Wszystko o mnie go podniecało.

-Jak to?- zachichotał.

-Moi rodzice są z Hiszpanii.

-Więc, dlatego jesteś taka ciemna. Myślałem, że za często chodzisz na solarium. - zaśmiał się i dotknął mój policzek drugą dłonią.

-Nie widziałeś mojego taty, jest prawie czarny- wymamrotałam- Dlatego jestem taka ciemna.

-Cóż, zawsze myślałem, że jest z Włoch, ale może z Grecji- zasugerował.

-Prawie- zachichotałam. Harry spojrzał na mnie z uśmiechem po czym przysunął się i cmoknął mnie w usta.

-Powiedz coś więcej, chcę wiedzieć- wymamrotał w moje usta.

-Kiedy byłam młodsza, chciałam zostać prawnikiem?- odpowiedziałam brzmiąc jak pytanie. Oczy Harry'ego się rozszerzyły z dziesiąty raz dzisiaj.

-Miałem studiować prawo!- zachichotał- I jeszcze socjologię, business i coś jeszcze, czego nie znam.

Zachichotał, jego chrypka w głosie była taka słodka. Ale jeszcze słodsze było to, że Harry miał studiować te okropne przedmioty.

-Harry, czemu ty nie powiesz mi czegoś o sobie?- zaśmiałam się. Uśmiechnął się i zaczął mówić.

-Okay, chcę mieć kota, ale nie jest dobry w opiekowaniu się zwierzętami. - wymamrotał. Przygryzłam wargę, powstrzymując śmiech.

-Koty nie są trudne w utrzymaniu, co nie?- zapytałam, Harry opuścił wzrok zamyślając się.

-Prawdopodobnie usiadłbym na nim, myśląc że to poduszka.- wymamrotał- A wtedy byłbym odpowiedzialny za kocią śmierć, to nie jest warte tego zamieszania.

-Cóż- powiedziałam, powstrzymując chichot.- Ja mogę być twoim kotem. Jestem dobra w mruczeniu-  wyszeptałam mu do ucha.

-Nie podniecaj mnie. Będę szczęśliwie cię pieprzył, ale nie teraz- powiedział surowo, zatrzymując uśmiech.

-Możemy to zrobić teraz, ale raczej nam będzie trudno ze złączonymi dłońmi.

-Później- odpowiedział. Kiedy czekaliśmy, zauważyłam że ręka Harry'ego się trzęsie. Jest zdenerwowany czy coś?

-Trzęsiesz się- stwierdziłam.

-Taa- zachichotał nerwowo.

Po chwili, w końcu, puściliśmy nasze dłonie, ukazując zranione dłonie.

-Od teraz, oficjalnie jesteśmy rodzeństwem. Twoja krew jest w moich żyłach, a moja  w twoich- Harry powiedział.

-Jak romantycznie- powiedziałam sarkastycznie.

***KONIEC RETROSPEKCJI***

W końcu zebraliśmy wszystkie rysunki, które porozrzucane były po całym studiu, cóż teraz już nie. Leżały na dużej stercie, którą trzymał Harry. Wyglądał na smutnego.

-Znajdę zapalniczkę- wymamrotał wręczając mi zdjęcia i rysunki.

-Jedna leży w szafie. - wyszeptałam, nie odrywając wzroku od wszystkich wspomnień,  które teraz trzymałam w swojej dłoni. Harry przeszukiwał szafki, szukając zapalniczki, którą tam trzymałam. Ale znalazł coś innego. Miałam nadzieję, że tego nie znajdzie.

-Co to?- zachichotał Harry. Cholera, moja książka.

-To n..nic takiego- Harry zaczął przewijać strony, skanując je wzrokiem.

-Tu jest kilka rzeczy o mnie. - zaszemrał podchodząc do mnie z uśmieszkiem.

-Pisałam tam czasami- odpowiedziałam po prostu.

-Cóż, też to muszę spalić. - upomniał mnie- To ci nie pomoże.

-Wiem- wyszeptałam.

-Ale najpierw chcę to przeczytać- powiedział cicho. Nie protestowałam, już wiedział co do niego czułam.

Kleknął, a potem usiadł ze skrzyżowanymi nogami na podłodze i otworzył książkę. Nie zawahałam się i usiadłam obok niego. Oparłam głowę o jego ramię i razem zaczęliśmy przeglądać pierwsze strony.

-To jest z pierwszego dnia, kiedy cię poznałam.- wymamrotałam. Harry zaczął czytać na głos.

-Nie mogę w to uwierzyć. Moim nowym partnerem do tańca jest największy chuj jakiego można sobie wyobrazić. Chcę przebić tą jego durnowatą główkę- Harry przeczytał z lekkim chichotem.

-Byłam trochę zła, kiedy to pisałam. - powiedziałam z uśmiechem.

-Widzę- uśmiechnął się i przewinął kilka kolejnych kartek. O matko, ta strona jest z dnia kiedy pierwszy raz uprawialiśmy seks.

-Ja i Harry to zrobiliśmy. Nigdy nie czułam tylu iskierek w całym moim życiu. Mogłabym to ciągle robić, aby znowu się tak poczuć. Mam nadzieję, że jeszcze chociaż raz nadarzy się okazja. - Harry dokończył z chichotem. Zarumieniłam się z zażenowania.

-Byłam trochę rozkochana.(w oryginale jest loved up, które ma dwa znaczenie 1) rozkochana i 2) naćpany amfetaminą i szczerze mówiąc nie wiem, którego lepiej użyć xD)  - odpowiedziałam w obronie

-To słodkie. - zaśmiał się cicho i znowu przekartkował zeszyt.

-Mam problem. Chyba kocham Harry'ego. - przeczytał łagodnie wpatrując się intensywnie w stronę.  Za pauzował  i spojrzał na mnie. Przygryzłam wargę z zażenowania. Ale to go nie powstrzymało od kontynuowania- Nie wiem, czy on czuje to samo do mnie, boję się poznać prawdy. Ale myślę o zerwaniu z Aaronem. Po tym wszystkim, przez przypadek wyjęczałam imię Harry'ego.

Skuliłam się kiedy przeczytał ostatnią część. Chciałam to zachować w sekrecie. Uśmieszek Harry'ego w cale mi nie pomagał poczuć się lepiej.

-Powiedziałaś moje imię zamiast jego.- stwierdził i przygryzł wargę.

-Tak, nie spodobało mu się to.

- Przeczytamy jeszcze kilka stron i się tego pozbędziemy- wymamrotał i przewinął na następna stronę. Pewna strona, na której się zatrzymał, przykuła moją uwagę.

-Ty tą przeczytaj- powiedział i wręczył mi notes. Doskonale wiedziałam, dlaczego chciał abym to ja czytała. Byłam bardzo rozemocjonowana kiedy to pisałam. Odchrząknęłam i zaczęłam czytać.

-Nigdy, w całym swoim życiu nie byłam taka smutna. Harry ma Parkinsona. - powiedziałam.- Nie ważne jak bardzo będzie smutny, czy rozchoruje się jeszcze bardziej, jest mój. Jeszcze nikogo nie kochałam tak bardzo. - Musiałam się zatrzymać. W moich oczach uformowały się łzy. Po chwili kontynuowałam.- Chcę, żeby był szczęśliwy, bo na to zasłużył. Jest idealny pod każdym względem i zabija mnie to, że on tego nie zauważa. Choroba nic dla mnie nie znaczy, ale on tak.

 Wyszeptałam ostatnią linijkę. Nie ważne jak tandetnie to brzmiało, te słowa były szczere.

- Martwisz się o mnie- dopiero teraz to sobie uświadomił. Był prawie załamany.

-Tak bardzo -wyszeptałam.

-Musimy przestać to czytać. To sprawia, że kocham cię jeszcze bardziej i nie mogę się z tym pogodzić. - powiedział. W jego oczach pojawiła się lekka czerwień.

Wziął wszystkie nasze wspomnienia i wrzucił je do małego, srebrnego kosza na śmieci, który zawsze stał w studiu. Wrzucił tam mój notes, w skutek czego wyleciało kilka luźnych kartek.

-Masz coś łatwopalnego?- zapytał mnie, lekkim szeptem.

-Um, mam te dziwne farby oliwne. Chyba dobrze się palą.

-Świetnie- odpowiedział. Poszłam do szafy i wyjęłam farby. W ogóle nie chciałam tego robić.

Wróciłam do chłopaka, który wpatrywał się w kosz. Zwróciłam jego uwagę i wręczyłam mu opakowanie. Zdjął wieczko i wylał je na papier, zalewając nasze rysunki

-Robię to tylko dla ciebie- wyszeptał- Musisz wymazać z pamięci wspomnienia i pójść do przodu.

Pstryknął zapalniczką, uwalniając płomień. Wrzucił ją do kosza. Wszystkie rzeczy zapłonęły.

Patrzenie jak te wspomnienia bledną było okropne. To było wszystko co mieliśmy razem, a teraz tego prawie nie ma.

-Pójdę po wodę, zanim spalę całe to miejsce- Humor Harry'ego, wcale nie sprawił, że się uśmiechnęłam. Byłam za bardzo zamyślona i w smutku.

Mrugnęłam kilka razy kiedy chłopak wrócił ze słoikiem wody, którą nalał z kranu. Zbliżył się i wylał zawartość słoika. Poczułam się pusta, kiedy zobaczyłam popiół. Wiedziałam, że Harry również był zdenerwowany.

-Wszystko w porządku?- zapytał. Nie, nic nie jest w porządku.

-Taa- skłamałam.

-Zabiorę cię do domu. Gdzie teraz mieszkasz?- zapytał, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu kluczyków.

-U Aarona- odpowiedziałam cicho. Harry jęknął nagle.

-Czy jesteś tam bezpieczna? Nie skrzywdził cię jeszcze raz, prawda?- zapytał mnie, pełen troski.

-Jest dobry, nie dotknął mnie.

-Dobrze- powiedział, prowadząc mnie do drzwi.

***

-Jeśli cokolwiek się stanie, zadzwoń do mnie- Harry powiedział stanowczo kiedy staliśmy przed domem Aarona. Zimne powietrze uderzało w nasze skóry, kiedy rozmawialiśmy.

-Będzie okay- wymamrotałam.

-Cóż, do zobaczenia jutro..- przerwał.

-Cześć- powiedziałam ledwo słyszalnym szeptem. Skierował się w stronę drzwi, odchodząc od Harry'ego.

Nie chciałam płakać, robiłam to co w mojej mocy aby się nie rozpłakać. Harry sprawiał, że stawałam się taka emocjonalna, moja miłość do niego jest taka mocna. A teraz, muszę to wszystko wyrzucić za siebie.

-Sam?

Odwróciłam się. Harry stał ze zmarszczonymi brwiami.

-Co?- zapytałam.

-Czy możesz mnie pocałować ten ostatni raz?

Nie musiałam się zastanawiać. Szybko do niego podbiegłam, oplotłam ręce wokół jego szyi, przybliżając się do jego różowych, pełnych ust. Całowaliśmy się z wielką pasją, obydwoje wiedzieliśmy, że to jest nasz ostatni pocałunek. Dłonie Harry;ego leżały na moich plecach, przyciskając mnie jeszcze bliżej. Pocałowałam go jeszcze raz i odsunęłam się. Pragnęłam go, ale nie mogłam kontynuować. Zrobiłam krok w tył, patrząc w jego oczy.

-Dobranoc- wyszeptał. Wyglądał jakby był w swoim własnym transie.

-Tobie też.- pisnęłam, próbując powstrzymać łzy, które niebezpiecznie balansowały na granicy moich oczu.

Szybko podbiegłam do drzwi, zostawiając Harry'ego przy samochodzie. Zatrzasnęłam je od środka i oparłam czoło o zimną, drewnianą powierzchnię.

To już jest koniec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pewnie wszyscy myśleli, że Sam i Harry się pogodzą a ty BUM! jest jeszcze gorzej ._.

NIE! to nie jest ostatni rozdział :D #happy

Chcę wam baaaaaaaaaaaaaardzo podziękować za wszystkie wspaniałe komentarze i ponad 8 800 wejść. Nie mogę uwierzyć, że tyle osób chcę czytać to tłumaczenie <3 Kocham was wszystkich <3

(Proszę nie pytajcie się kiedy następny, bo teraz w kwietniu będę miała na prawdę mało wolnego czasu, ponieważ jestem w 3 klasie gimnazjum i wielkimi krokami zbliżają się egzaminy :c)

9 komentarzy:

  1. Chcę mi się płakać :cccccc

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie chodziło oto że sam z nią zerwał a patrzy on na nią wzrokiem jakby ona z nim zerwała. :)
    Ugh, dlaczego musiał to zrobić? :(
    Popłynęły mi łzy kiedy to czytałam :(
    Nie chcę aby oni ze sobą skończyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * dużo osób używa w moim otoczeniu tego "wbija sztylety*

      Usuń
  3. błagam żeby Harry sie w koncu ogarnął!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeee!!!!! Powtarza się historia z Friend Zoning ;_; - DynaHope1DEF

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzęse się jak to czytam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę przestać płakać

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże jakie to wzruszające ;'''''( Kiedy dodasz następny rozdział??

    OdpowiedzUsuń

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH TŁUMACZKI