wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 3

Czy wiesz jak trudno wytrzymać cały, jeden, pierdolony tydzień bez zioła i kokainy? To okropne. Znaczy trochę popalałam od papierosów Harry'ego w studiu, ale to nie to samo. Aaron naciskał na mnie abym zamieniła się w inną osobę. Juz mnie to męczy. Szczerze, jakbym wiedziała, że Aaron taki będzie już dawno zakończyłabym ten związek. Ale jedynym problemem, było to, że potrzebuje jego pieniędzy.

Teraz, zmieńmy temat do Harry'ego. Co za seksowny skurwysyn, którego nie mogę mieć. Znaczy, ciągle mi dokucza kiedy nikt nas nie widzi. Klepie mnie w tyłek albo kiedy tańczymy łapie mnie w nieodpowiednie miejsca. Jest małym, zboczonym chujem. Definitywnie jest jednym z największych ignoranckich, okropnych kutasów jakich kiedykolwiek spotkałam. Nigdy nie lubiłam młodszych chłopaków, ale nie wiem jak jest z Harry'm. To dziwne. Nawet jeśli jest największym dupkiem, sprawia, że czuję się jak jakaś głupia zakochana nastolatka czy coś, a nią nie jestem. Miłość jest dla idiotów. Może mówiłam, że kocham Aarona, ale tak na prawdę wykorzystuję go bo ma gorące ciało i kasę. Boże, brzmię jak jakaś suka.

-Sam, wszystko w porządku?- zapytała Frankie, próbując wyrwać mnie z transu.

-Jest ok, gdzie skończyłyśmy? - zapytałam szepcząc.

-Rozmawiałyśmy na temat twojego obrazu ze mną, za ile go sprzedałaś?

-Oh, tak. Pierwszy poszedł za 250 funtów a drugi za 400 funtów. - wymamrotałam. Oczy Frankie się zaświeciły, a ja lekko zachichotałam.

-To świetnie. Musimy gdzieś wyjść i to oblać.- uśmiechnęła się.

Mogłam pić.

-Jutro? Wszystko w moim studiu kręci się szybko i musimy dokończyć kilka rzeczy - westchnęłam.

-Jasne, widzimy sie jutro, cześć - uśmiechnęła się. Podniosła torbę i poszła w stronę wielkich metalowych drzwi. Nienawidziłam dźwięku kiedy się zamykały.

Rozejrzałam się po studiu, w którym wisiała nie duża liczba obrazów. na prawdę muszę to jakoś zorganizować. Spakowałam swoje rzeczy i wybiegłam ze studia.

***

-Przestań grać jak skończona suka! Przecież wiesz, że nie mogę wykonać tego ruchu, bo bolą mnie moje pierdolone plecy!!- Harry ryknął.

Dosłownie każdy patrzył się na nas jak na jakiś idiotów czy coś. Harry to kutas, nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go.

-Stary, uspokój się- Carter wymamrotał.

-Okay, przepraszam, ale chyba naciągnąłem jakiś mięsień w plecach czy coś - westchnął.

-Ten ruch trwa tylko sekundę, uda ci się, Będziesz cały i zdrowy- wrzasnęłam.

-Dobra, zrobię to. Ale jeśli zaboli to lepiej uważaj - ostrzegł mnie.

Położył dłonie na moich ramionach, a ja prawą dłoń na jego klatce, powoli się przysuwałam, a Harry sie opuszczał. Byliśmy coraz niżej i niżej, Harry był trochę wygięty ale wydawało się, że nic mu nie jest. Prawię się o siebie ocieraliśmy, niezręcznie, ale to była tylko część ruchu.

-Kurwa!- Harry krzyknął. Od razu się przewalił na podłogę. Próbowałam się nie śmiać.

-Wszystko okay?- zapytałam przygryzając wargę, aby powstrzymać się od chichotu.

-Taa, po prostu moje plecy na chwilę odmówiły posłuszeństwa - wymamrotał i złapał moją rękę aby wstać.

-Okay, to wszystko na dzisiaj - ogłosił Carter.

-Nie, jest w porządku. Mogę tańczyć dalej, tylko daj mi 5 minut aby moje plecy się trochę wzmocniły - Harry zachichotał nerwowo.

-Jesteś pewny?- Carter zapytał zmartwionym głosem.

-Moje plecy są zdrowe- skłamał.

To była jedyna rzecz jaką lubiłam w Harry'm, nie poddawał się. Jakiekolwiek rzucisz mu wyzwanie, on zawsze będzie na tyle zdeterminowany aby to skończyć.

-Harry, one nie są zdrowe. Wszystko będzie okay kiedy raz skończymy wcześniej - zapewniłam go.

-Nie chcę nikogo rozczarować - wyszeptał do mnie.

-Nikogo nie rozczarowujesz, oni wiedzą że źle się czujesz. W porządku, Harry. - powiedziałam z zapewniającym uśmiechem.

-Jesteś pewna- zapytał mnie.

-Pozytywnie- odpowiedziałam.

-Okay, do zobaczenia jutro czy coś tam - wymamrotał.

-Cześć

***

-Pieprzone drzwi- krzyknęłam do siebie. Ostatni raz je kopnęłam myśląc, że się otworzą, nie działało. Było tylko wielkie wgłębienie.

Zgadnijcie, kto zgubił swoje klucze? Ja. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Aarona.

..

..

-Halo?

-Aaron, nie mogę wejść do domu. - westchnęłam.

-Gdzie jest twój klucz?- zapytał.

-Zgubiłam- wyjąkałam.

-Boże, nie będzie mnie w domu przez kolejne cztery godziny. -westchnął z frustracją.

-W takim razie poczekam na pierdolonym zimnie- krzyknęłam i się rozłączyłam.

Do kogo mogę teraz zadzwonić? Frankie? Wybrałam jej numer.

..

..

-Hej- usłyszałam głos Frankie.

-Hej gdzie jesteś?- zapytałam.

-Na obiedzie z rodzicami. Przepraszam, ale muszę już iść - wymamrotała.

-Ale Fra-

Zakończyła rozmowę.

A co z Carterem?

..

..

-Cześć chodzący seksapilu - Carter krzyknął.

-Jesteś pijany?- zapytałam.

-Jestem ttrochę w..wstawiony - zachichotał.

-Nie ma sensu aby cię pytać, cześć- rozłączyłam się.

Została tylko jedna osoba, która mogłaby mi pomóc. Harry. Um, ta zimna podłoga wygląda całkiem dobrze. Może po prostu poczekam tu przez cztery godziny? Nie, zamarznę na śmierć. Powinnam zadzwonić do Harry'ego? Nie mam innego wyjścia.

..

..

..

-Tak, Sam?- odebrał Harry.

-Harry, mogę mieć do ciebie prośbę?- zapytałam.

-Nie zamierzam cię pieprzyć - dosłownie przed oczami miałam ten jego uśmieszek.

-Nie to nie, znajdę innego chłopaka-westchnęłam.

-Nie, mogę cię pieprzyć!- krzyknął radosnym głosem.

-Harry, nie chce abyś mnie pieprzył.

-W takim razie, co chcesz?- jęknął.

-Jestem uwięziona przed swoimi domem i potrzebuję podziać się gdzieś przez najbliższe cztery albo pięć godzin - powiedziałam z irytacją.

-Próbowałaś otworzyć kluczem?

-Nie, wcale nie próbowałam pierdolonego klucza! - krzyknęłam sarkastycznie.

-Zgaduję, że chcesz abym po ciebie przyjechał.

-Tak -stwierdziłam.

-Będę za pięć minut - wymamrotał i się rozłączył.

W co ja się pakuję?

***

-Jesteśmy w domu! - Harry krzyknął kiedy weszliśmy do jego małego mieszkania, które nie było za bardzo czyste. Ściany były w okropnym musztardowym kolorze, pokryte w różnych rysunkach. Czułam się tutaj trochę jak w moim studiu plastycznym. I muszę przyznać, że te rysunki są świetne.

-Nie wiedziałam, że potrafisz malować- wymamrotałam.

-Lubię czasem...po bazgrać- powiedział z lekkim uśmiechem.

Myślałam, że Harry jest jednym z najlepszych tancerzy w Londynie? Czy nie powinien mieszkać w czymś lepszym od tego?

-Przepraszam, ale czy mogę cię o cos zapytać? Myślałam, że twoje mieszkanie będzie bardziej....no nie wiem, imponujące? Nie powinieneś być bogaty, czy coś? - zapytałam.

Zobaczyłam, że jego uśmiech zamienia się w bardziej poważną emocję, cholera, był wściekły.

-Ja um, cóż, większość swoich pieniędzy wydaje na ... kokainę. Nie myślałem, jakoś o innych rzeczach, których potrzebuję.  - wyszeptał.

-Przepraszam, nie powinnam pytać.- wybełkotałam.

-Spoko, przecież wiesz, że jestem uzależniony - mruknął.

Boże, robi się niezręcznie.

-Więc, jak tam twoje plecy? - próbowałam zmienić temat.

-Dobrze, są po prostu zesztywniałe - odpowiedział siadając na sofie i wskazując żebym też usiadła.

Usiadłam obok niego a on wyjął papierosa, mój Boże.

-Chcesz jednego?- zapytał.

-Nie dzięki- powiedziałam zaciskając pięści.

-Czemu nie?

-Nie mogę palić. Aaron tego nie chcę. - powiedziałam marudząc.

-Co? To on nie pali? - zachichotał.

-Tylko po seksie, nie pytaj się czemu, to dziwne - westchnęłam.

-Spoko - powiedział i zapalił papierosa.

-Zgadnij kto sprzedał swoje obrazy i zarobił 650 funtów? - zapytałam uradowana.

-Niech zgadnę..ty?- zapytał sarkastycznie.

-Tak, oficjalnie jestem sławną malarką. Możesz całować mnie po stopach. - zażartowałam.

-Wolałbym całować twoją cipkę - uśmiechnął się. Eew.

-To jest absolutnie obrzydliwe - zachichotałam.

-To dlaczego się śmiejesz?- zapytał i zaciągnął się papierosem.

-Bo to zabawne - zachichotałam.

-Jestem zabawnym mężczyzną. A tak w ogóle, czemu tak lubisz zarabiać pieniądze kiedy twój chłopak jest bogaty?- zachichotał.

-Bo to fajne uczucie, kiedy zarobisz coś sam, a nie tylko bierzesz od innych - uśmiechniętym się.

-Pewnie masz rację - westchnął Harry.

***

-Harry, przestań. Jesteś pijany! - zachichotałam do Harry'ego, który udawał że tańczy makarenę.

-Moje plecy bolą - jęknął.

-No to skończ tańczyć, wariacie - zaśmiałam się. Harry się opanował i usiadł obok mnie na sofie.

-Chyba powinnam wracać do domu- wymamrotałam.

-Chcę żebyś została - wyszeptał patrząc prosto w moje oczy.

-Nie poddasz się , prawda? Ja mam chłopaka.- upomniałam go.

-Nie jest wystarczająco dobry dla ciebie - uśmiechnął się.

-Jest, ma pieniądze - zachichotałam.

-Jesteś naciągaczką - zachichotał.

-Zastrzel mnie.

-Chyba to zrobię.

-Zabierz mnie najpierw do domu - zachichotałam.

--Czy Aaron nie może po ciebie przyjechać? - jęknął.

-Jeśli on się dowie, że u ciebie byłam, zabiję cię

-Nie zgadzam się z tym,  wytarłbym nim podłogę - zażartował.

-Chodź i zawieź mnie do domu.

Wzięłam swoja torebkę i wyszłam z mieszkania. Podczas naszej, krótkiej wycieczki do samochodu, Harry ciągle podcinał mi nogi.

-Przestań! - zaśmiałam się.

-Nie - znowu pojawił sie ten uśmieszek.

Kiedy weszliśmy do samochodu trochę się zmartwiłam.

-Wszystko okay?- zapytałam.

-Tak?

-Nie, pytam się czy jesteś wystraczjąco trzeźwy. Wypiłeś kilka drinków - powiedziałam zmartwiona.

-Wszystko ok, jestem lepszym kierowca kiedy jestem pijany- zażartował.

***

-Harry! Prawie nas zabiłeś? Nie ma mowy, że puszczę cię w tym stanie do domu!- wrzeszczałam.

-Jest dobrze, na prawdę - zapewnił mnie.

-Harry, to jest za bardzo niebezpieczne.

-Czy ty się właśnie o mnie martwisz Samantho Black?- uśmiechnął się.

-W takim razie jedź juz do domu - zachichotałam.

-Cześć- zaśpiewał.

Kiedy odjechał nie mogłam przestać się śmiać z tego chłopaka. Poszłam do mojego apartamentu i otworzyłam drzwi. Weszłam po cichu i westchnęłam na sam wzrok Aarona.

-Gdzie ty kurwa byłaś?- wrzasnął.

-W mieszkaniu u znajomego. Zgubiłam klucz pamiętasz?

-Tak, i byłaś tam przez siedem godzin? - krzyknął.

-Zgubiłam poczucie czasu - wymamrotałam.

-A co z drzwiami frontowymi? tam jest wielkie wgniecenie!

-Przepraszam, zapłacę za nowe - westchnęłam, nie byłam za bardzo zainteresowana.

-Za moje pieniądze. Spójrzmy prawdzie w oczy, Sam. Nigdy nie płacisz za siebie. - wyśmiał mnie.

-Właśnie dziś zarobiłam 650 funtów, więc pierdol się- krzyknęłam.

Weszłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi.  Aaron to skończony chuj.

Mój telefon zawirował, kto to cholery teraz do mnie pisze? Wyjęłam telefon i sprawdziłam wiadomości.

1 wiadomość od: Harry Potter

Dojechałem do domu cały, jakbyś się zastanawiała

Jego imię na moim telefonie było takie śmieszne.

Do: Harry Potter

Dobrze, NIGDY nie pij i nie jedź, Dobranoc x.

Wysłane.

1 wiadomość od: Harry Potter

Właśnie wysłałaś mi 'x'? To właśnie oznacz, że chcesz mojego kutasa w swoich ustach.

Co za palant.
Do: Harry Potter

Musiałam być szalona wysyłając to. Ale ty też mi jeden wysłałeś. Co to oznacza? :o

Wysłane.

1 wiadomość od: Harry Potter

Chce twoją cipkę.

Ew, ew, ew,ew

Do: Harry Potter

Musisz wynormalnieć.

Wysłane.

1 wiadomość od: Harry Potter

Proste, ale efektowne P.S Dobranoc x

Odłożyłam telefon i zauważyłam Aarona w wejściu.

-Kochanie, przepraszam. - jęknął. Podszedł do mnie i otulił mnie ramionami. 

-Możemy się już nie kłócić?- zapytałam.

-Okay, co powiesz na seks na zgodę- uśmiechnął się.

-Nie powinieneś mi składać takich propozycji, ale tak, chodźmy się kochać. -  powiedziałam.

Reszta była tylko historią.

-> jeśli przeczytałaś/łeś, zostaw proszę komentarz.


9 komentarzy:

  1. Super daj nexta, szczęśliwego nowego roku 2014 - DynaHope1DEW

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Od dziś każdemu kto napisze do mnie x wywale. Szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. haahahhahaaha zajebiste oj harry harry :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem osobą, która nie zostawia komentarzy typu "Bardzo fajne, czekam na następny".
    Więc...
    Wydaje mi się, że mogłabyś dodawać więcej opisu sytuacji a nie skupiać się na samych dialogach.
    Ale za to...
    Podoba mi się to, że główni bohaterzy nie są wyidealizowani jak w większości opowiadań, tylko mają swoje wady (tak jak normalny człowiek).
    Opowiadanie całkiem fajne. Poprzez narkotyki, dużo zboczonych tekstów przedstawia taki szarą, zwyczajną rzeczywistość.

    @ChellieDrew x
    (x nie oznacza tego co w opowiadaniu ;p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i radę, ale niestety nic nie mogę zmienić, ponieważ jest to tłumaczenie :)

      Usuń
  5. Hmmm... serio jest dużo seksu, narkotyków i całej reszty...
    Tłumacz dalej! Tak szczerze to to opowiadanie jest tak popierdolone że aż niezłe :P
    Czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry Paulino :D
    Co u Pani słychać?
    Dobrze?
    To dobrze że dobrze! :D
    Ja Ci powiem że za każdym razem jak czytam Twoje rozdziały to się uśmiecham :D To jest czadoooooowe! <3
    Mam nadzieję, że szybko nie skończysz swojej "kariery" :D
    Teraz taki króciuuuuuutki, ale wiesz....ja się dopiero rozkręcam, bejbeee }:->

    LOVE U! <3333
    @Agunia2

    OdpowiedzUsuń

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH TŁUMACZKI