Moje oczy leniwie zatrzepotały otwarte zanim moje śpiące spojrzenie skupiło się na czerwonej ścianie przede mną. Ręka Harry’ego zasłaniała moje ciało luźno, a zarazem pewnie, gdy jego ciche chrapanie wypełniło pokój. Ciepło dochodzące z jego mruczenia uderzało moje gołe plecy ze spokojem. Kochałam to, wyglądało to jakby miał do mnie prawo, byłam jego i nikogo innego. I kochałam fakt, że jest zbyt opiekuńczy, to jest słodkie i wymagające zarazem.
Usłyszałam drobne jęczenie dochodzące z ust Harry’ego, który dopiero co obudził się koło mnie, ruch jego ciała zdumiewał mnie. Oparł swoje czoło na moich nagich plecach, delikatnie tworząc napięcie, jego nos pocierał mnie, a jego usta niechlujnie uderzały o moją skórę. Jego brązowe loczki prawie mnie łaskotały, gdy on sennie całował moje plecy, jego gorący oddech podnosił mnie na duchu.
-Kochanie, kocham cię. - Wyszeptał do siebie, gdy jego chwyt na moim ciele wzmacniał się. Mruczał do mnie łagodzące słowa myśląc, że spokojnie śpię przy jego boku, wiedza, że mógł robić tak cały poranek sprawiła, że się uśmiechnęłam do poduszki.
-Harry, ja nie śpię, - Wyszeptałam w odpowiedzi, co sprawiło, że pocałunki Harry’ego trwały dłużej. - Słyszałam wszystko co mówiłeś.
Niebiański chichot Harry’ego, był odczuwalny na mojej skórze, wilgotność jego ust wciąż ciągnęła się po moich plecach przed cichym wymamrotaniem. - Czuje się zażenowany.
-Nie czuj się tak, to urocze. - Wymamrotałam, gdy desperacko próbowałam ukryć szeroki uśmiech wkraczający na moją twarz, gdy Harry wyrównał swoje oczy z moimi, jego trzęsąca się ręka spoczywała na mojej klatce piersiowej.
-Ty jesteś urocza, - Wyszeptał, gdy pochylił swoją głowę do dołu, wesoło poruszając swoim językiem po moim policzku, sprawiając, że zaczęłam się robić wilgotna. Ręka Harry’ego niepewnie pokonała swoją drogę do mojej twarzy, powoli wycierając swoją ślinę. - Od razu lepiej.
-Jaki jest cel w lizaniu mojej twarzy ? - Zapytałam w rozbawieniu, gdy szybko zerknęłam okiem na kędzierzawego chłopaka, jego szeroki uśmiech sprawił, że wyszczerzyłam zęby, przed podniesieniem głowy by poczuć jego usta w krótkim pocałunku.
-Lizałem już wszędzie indziej. - Wymamrotał zwyczajnie, gdy wzruszył ramionami, chrząknął przed ustawieniem się w pozycji siedzącej. Rozejrzał się po pokoju szukając swoich ubrań, wszystko co miał na sobie to jego naszyjnik, raczej drogi prezent, który dostał na urodziny. Nie widziałam, aby go zdejmował od chwili gdy dostał go ode mnie, zawsze wydawał się swobodny na jego szyi.
Ściągnął z siebie kołdrę uwalniając swój goły tors. Wygrzebał się z łóżka, jego dość okrągła dupa złapała moje spojrzenie. Jego tyłek nie był specjalnie wielki albo specjalny w jakimkolwiek względzie, ale i tak go kochałam. Harry podniósł swoje spodnie, gdy je znalazł , przeszukując kieszenie by wyciągnąć telefon. Jego oczy powiększyły się, gdy go włączył, musiał zobaczyć coś czego się nie spodziewał.
-Jest godzina 14. - Powiedział lekko dysząc, powodując, że wzruszyłam ramionami. - I mam jedenaście nieodebranych połączeń od mojej mamy. - Wyjęczał, gdy przeczesał swoje włosy dłonią, przed tym jak w końcu oddzwonił do swojej matki.
-Cześć. - Powiedział do matki niezręcznie.
-Co ?.
-Mamo, nie ..
-Nie, dopiero się obudziłem.
-Teraz ?
-Sam jest tutaj.
-Tak, jesteśmy razem. - Zastopował, gdy na mnie spojrzał, delikatny rumieniec wkroczył na jego policzki i szeroko się uśmiechnął.
-Do zobaczenia wkrótce.
-Kocham cię, pa mamo. - Wymamrotał przed rozłączeniem się, ogromne westchnienie opuściło jego usta. Zmartwiona spojrzałam na niego, zastanawiając się co spowodowało u niego taki stres.
-Co się stało ? - Spytałam, wstając z łóżka i pochylając się nad nim, gdy gapił się na swój telefon. Stałam za nim, moje usta delikatnie dotykały jego ramienia zachęcając by wrócił ze mną do łóżka, gdy moje ręce owinęły jego brzuch powoli ciągnąc go do tyłu.
-Moja rodzina będzie tu za 20 min,- Powiedział prawie szeptem, gdy odwrócił twarz do mnie, nie mogłam powiedzieć czy uśmiecha się czy nie. - Musimy się przygotować, szybko.
***
***HARRY***
Razem z Sam szybko pokonaliśmy naszą drogę w dół, pełni ubrani i gotowi, aby przywitać moich rodziców i siostrę. W tej chwili byłem wyjątkowo szczęśliwy, mój tata przyjeżdżał by zobaczyć mnie i Sam. Nie mój ojczym, mój prawdziwy ojciec.
Musiałem przekonać tatę, aby pozwolił mi i Sam zostać tutaj na trzy miesiące. Stare dobre .pilnowanie domu’ stało się dla nas normalną wymówką dla nas, cóż, dla mnie i Sam. Jeśli mój ojciec dowiedziałby się, że używam tego miejsca jako miejsce do mieszkania prawdopodobnie wyśmiałby mnie. Nie, nie zostaje tu, aby zarobić mojemu ojcu przysługę, po prostu potrzebuję miejsca do zostania dla mnie i Sam przed tym jak wymyślimy co robić dalej.
- Jeszcze nie poznałaś mojego prawdziwego ojca, prawda ? - Nerwowo zapytałem Sam, kiedy biegałem po pokoju, w którym Zayn sobie wygodnie spał na kanapie, zbierając przypadkowe przedmioty, które nie były na swoim miejscu. Sam też weszła do pokoju, z drobnym uśmiechem na twarzy.
-Nie, nie poznałam. - Wymamrotała przed ogarnięciem mojego stanu paniki, delikatnie musnęła moje usta na znak bym się uspokoił.
-Naprawdę chcę, abyś go poznała, pokocha cię. - Zapewniłem ją, gdy moje ręce odnalazły drogę do dołu jej ud, podniosłem ją prędko, a jej nogi uczepiły się mnie żwawo. Spojrzałem na nią największym wyobrażalnym uśmiechem, naprawdę ją kocham.
-Jestem najbardziej aspołeczną osobą jaką spotkasz. - Zachichotała składając słodki pocałunek na moich różowych ustach, moje ręce bezwstydnie wędrowały po jej tyłku, gdy ją trzymałem.
-Pokocha cię,- Przypomniałem jej przed ostrożnym odstawieniem jej. - Wiem, że tak będzie.
-Wiem, że naprawdę musimy obudzić Zayna przed przyjściem twoich rodziców.
Westchnąłem przed spojrzeniem na śpiącego ciemnowłosego chłopaka, ślina na jego dolnej wardze wywołała u Sam chichot, gdy skradała się do niego. Stuknęła w bok jego głowy i cichutko wymamrotała jego imię. Dziwne, Sam wyglądała jak Zayn, ich pasujące włosy i kolor skóry sprawiały, że wyglądali podobnie.
Wkrótce oczy Zayna szeroko się otworzyły, wyglądał na przestraszonego, gdy przebigał wzrokiem po pokoju, nie wiedział gdzie był.
-Zayn, musisz iść na górę. - Sam wyszeptała do niego, gdy usiadł przecierając oczy i ziewając. Przed wstaniem przytaknął w zgodzie, a następnie zataczał się do schodów pokonując swoja drogę do innej sypialni.
-Cóż, poszło gładko.- Sam wymamrotała przed podejściem do mnie, jej ciemne rzęsy dotykały mój policzek, gdy całowała moją szczękę.
-Wiesz, że cię kocham.- Wyszeptałam i pocałowałem ją delikatnie. Spojrzenie na jej twarzy pokazywało mi, że wierzyła w to co mówiłem, a ciepły uśmiech na jej twarzy sprawiał, że sam się uśmiechałem.
-Nie porzucałabym mojego życia, gdybym tego nie wiedziała.- Zachichotała. Jedynie zmarszczyłem na nią brwiami, sprawiała, że wygląda to jakby robiła to tylko dla mnie, dla moich korzyści. Ale nie, nie było tak. Robiłem to dla niej chciałem, żeby uciekła od całego zła w jej życiu. Jakim byli jej rodzice, martwienie się o pracę, a przede wszystkim Aaron. Ze mną była bezpieczna.
-Nie porzucasz życia,- Wyszeptałem, gdy moje usta zbliżyły się do jej ucha lekko je skubiąc. - Ty zaczynasz od nowa.
-Moje życie nie zmieni się tak bardzo, zachichotała, gdy zerknęła na mnie. Jej uśmiech sprawiał, że delikatne się rumieniłem. - Po prostu będziesz jego wielką częścią.
-Wiem.
Przerwało nam wejście kogoś do domu, tak ci ludzie to moi rodzice i Gemma.
-Nie bądź dziwna.- Przypomniałem Sam ze złośliwym uśmiechem, sprawiając, że zmarszczyła brwi. Żartobliwie uderzyła mnie w ramie, przed tym jak moi rodzice zauważyli nas w salonie.
Podeszli do nas z uśmiechami, tata w końcu wyglądał na zadowolonego z faktu, że widzi mnie z dziewczyną. I z tego co mówiłem mu o niej, to musi już ją uwielbiać. Mama była pierwsza by przywitać mnie w łamiącym kości uścisku upewniając się, że połamała mi kręgosłup na 2 części.
-Mamo !- Prawie zacząłem się krztusić, ledwo oddając uścisk. Posłała swój firmowy uśmieszek, gdy zobaczyła Sam, która niezręcznie stała koło mnie i witała sie z moją siostrą.
-Tak bardzo się cieszę, że masz dziewczynę.-Wyszeptała mi do ucha, sprawiając, że poczułem się zażenowany i zamknąłem oczy przytakując i próbując powstrzymać chichot.
-I jest bardzo ładna.- Przypomniała mi z wielkim uśmiechem, zawsze będzie mi przypominała jak piękna jest Sam. Jakbym sam nie wiedział. Ale to nie w wyglądzie się zakochałem, ale w jej niesamowitej osobowości, której tylko kilka osób doświadczyło.
- Czy wygląd naprawdę się liczy mamo ? - Złośliwie się uśmiechnąłem, przed zerknięciem na Sam, ale ona jest naprawdę piękna. Zdecydowanie jest jedną z tych seksownych hiszpańskich dziewczyn, o których ludzie fantazjują, i jest cała moja.
-Jeśli jesteś szczęśliwy to nie,- Wymamrotała, wciąż zdolna do trzymania uśmiechu, gdy na mnie patrzy. - Ale wasze dzieci będą olśniewające.
Wzdrygnąłem się na tą myśl, ja z Sam mający dzieci. Co do kurwy ? Znaczy, oczywiście, że chcę dzieci, ale nie do czasu kiedy będę przynajmniej przed trzydziestką. Posiadanie teraz dziecka byłoby poważnym cofnięciem.
- Mamo w najbliższym czasie nie będę miał dzieci,- Zachichotałem. - I to jest obietnica.
-Najpierw się ożenisz. - Mama zażartowała. Skupiła swoją uwagę na Sam, gdy witała ją, przytulając ją co Sam uznała za nie na miejscu.
-Miło cię poznać Annie.- Wymamrotała w uścisku, desperacko próbując się odsunąć, ale mama nie chciała jej puścić. Sam zdecydowanie nie była typem przytulanki, tylko dla mnie.
-Też miło mi cię poznać.- Mama radowała się, gdy uwolniła ją z uścisku uśmiechając się szeroko. Jestem pewien, że Sam zaczynała wariować, ale to było urocze.
Tata przywitał mnie jako drugi w męskim uścisku. Sprawiając, że lekko zachichotałem, mój tata również nie był typem przytulanki, on i Sam by się dobrze dogadali.
-Cieszę się z twojego szczęścia. - Powiedział głęboko, a zarazem cicho, upewniając się, że nikt inny tego nie usłyszy.
-Naprawdę ? - Zapytałem z rozbawieniem i zaskoczeniem w głosie. Usłyszenie jak mój tama mówi to, po tym całym czasie było muzyką dla moich uszu, mój tata był szczęśliwy z mojego szczęścia. I to dzięki Sam.
-Tak, znaczy ty i twoja dziewczyna jesteście podobni, - Gdy na nią zerknął, ona się ironicznie uśmiechnęła. - Oboje jesteście dziwni.
-Dzięki tato.- Powiedziałem sarkastycznie i odpowiedzi.
Nie jestem dziwny, prawda ?
***SAMANTHA***
Gemma i Harry mieli zamówić jedzenie na wynos, zdecydowali się na indyjskie dla nas wszystkich. Naprawdę nie lubię jedzenia indyjskiego, ale nie narzekam.
Wszyscy siedzieliśmy przy ogromnym szklanym stole jadalnym, ja z Harrym oczywiście siedzieliśmy koło siebie, Annie naprzeciwko mnie i tata Harry’ego koło niej. Gemma siedziała przy Harry’m.
Rodzina Harry’ego to typowi twardo stąpająca po ziemi i kochający ludzie. Nie są nadętymi i okropnymi ludźmi, znanymi też jako moi rodzice.
-Kochanie nawet nie tknęłaś swojego kurczaka. Harry powiedział po ciuchu do mnie, gdy gapiłam się na swój talerz. Myśl o indyjskim jedzeniu sprawiała, że chce mi się wymiotować. Nie cierpię ryżu i nie cierpię cury.
-Przepraszam.- Powiedziałam szeptem. - Nie lubię indyjskiego jedzenia.
- Oh kochanie, nie wiedziałem. - Przypomniał mi, gdy jego prawa ręka błądziła po moich plecach, zatrzymując się na ich dole. Myśl o tym, że Harry zabiera nas do naszego pokoju, przekłada mnie przez kolano i daje klapy sprawia, że się rumienię. Powinien zabrać tą rękę, bo wspomnienia z zeszłej nocy sprawiają, że staję się mokra - Zabiorę cię na jedzenie po wszystkim.
-Nie ma takiej potrzeby, zamiast tego zjem frytki.- Powiedziałam cicho odsuwając kurczaka i ryż na bok, robiąc sobie dostęp do frytek.
Wszyscy gadaliśmy przez jak się wydaje godziny przy stole jadalnym, głownie o dzieciństwie Harry’ego. Fajnie jest wiedzieć więcej o Harrym, a on był normalnie zbyt zawstydzony by wspominać swoją przeszłość. Chciałam wiedzieć te rzeczy, były urocze.
Ręka Harry’ego była splątana z moją pod stołem, jego palce z każdą minutą stawały się coraz bardziej zdrętwiałe. Spojrzałam na Harry’ego, a on w zamian uśmiechnął się nerwowo, oczywiście wiedział o czym myślałam.
-Harry brałeś dziś leki ? - Zapytałam sprawiając, że Harry zastygnął w miejscu na chwile, tak jak jego rodzina. Czekaj, czy coś przegapiłam ?
-Leki ?- Jego matka zapytała głośno z szeroko otwartymi oczami, prawie upuściła swój widelec w zaskoczeniu. O kurwa, czyżby wcześniej nie wiedzieli ?
-Ja..ja,- Harry zamilknął próbując wymyślić wymówkę. - Jestem lekko przeziębiony, to nic takiego.
-Nie powiedziałeś im ? - Gdy mówiłam, mój głos się załamywał. Harry rzucił mi gniewne spojrzenie. Nie, nie chce udawać, że nie ma się czym martwić. Jego rodzina ma sprawo by wiedzieć, nie mogę uwierzyć, że próbuje to przed nimi ukryć.
-Harry czego nam nie mówisz ?- Gemma zapytała, zmartwienie w jej głosie, zmartwienie w oczach Harry'ego. Nie rozumiem czemu nie chce, żeby wiedzieli, wszystko co dostanie w zamian to sympatia i wsparcie, czemu tego nie chce ?
-Jest w porządku, jestem po prostu trochę chory. - Wymamrotał nerwowo i spuścił swoją głowę. Nic z tego, powiem im prawdę czy mu się to podoba czy nie.
-Harry nie jesteś trochę chory.- Zadrwiłam sprawiając, że Harry spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Sam, przestań.
-Harry,- Jego matka zawołała. - Co to jest ?
Harry westchnął do siebie i spojrzał w dół, wyglądało to tak jakby się wstydził tego co miał. Nawet pomimo tego, że nie ma tu nic czego można się wstydzić, był chory i nie mógł nic na to poradzić.
-Parkinson.- Ogłosił szybko, wzdychając tylko gdy straszne słowa opuściły jego usra. Położyłam rękę na jego nodze w dodającym otuchy geście. Harry złagodniał pod moim dotykiem. Annie i Des wyglądali na przerażonych, a z kolei Gemma na zdezorientowaną.
-Moje dziecko ma parkinsona.- Annie zapłakała i pomachała swoją dłonią przed twarzą, desperacko próbując, aby łzy się nie wydostały. Des położył rękę na jej ramieniu próbując ją uspokoić, a Harry nadal siedział ze spuszczoną głową.
-Mamo nie chciałem cię martwić.
-Harry nie możesz trzymać takich rzeczy przed nami.- Des powiedział poważnie, gdy spojrzał na niego, potem wrócił do pocieszania Anne, która płakała. Harry natychmiast znowu chwycił moją dłoń, jakby prosił, żebym go pocieszyła.
-Wszystko będzie dobrze.- Powiedziałam Harry’emu uspokajająco, gdy zacisnęłam uścisk dookoła jego trzęsącej się dłoni, Harry westchnął w uldze.
-Harry co to parkinson ? - Gemma cicho spytała. Odwrócił się do niej, wciąż silnie trzymając moją rękę gdy rozmawiał ze swoją zdezorientowaną siostrą.
-To choroba, po prostu staje się czasem sztywny, to nic takiego. - Powiedział ze sztucznym uśmiechem. Gemma z drugiej strony, włożyła soją głowę w ręce w przerażających wiadomościach. Anne spojrzała na Harrego i bardziej się uspokoiła sprawiając, że Harry złagodniał.
-Jak długo. - Annie powiedziała, brzmiało bardziej jak twierdzenie, a nie pytanie.
-Nie wiem, prawie dziewięć miesięcy. - Powiedział szeptem.
- Wydobrzejesz, prawda ? - Annie zapytała z błagającym wzrokiem. Harry zmarszczył brwi, próbując wymyślić racjonalną odpowiedź. Oczywiście, że nie no chyba, że znajdą lekarstwo. Nasze ręce znowu się złączyły, a ja rysowałam koła na jego.
-Nie wiem,- Harry skłamał, oczywiście, że wie. Wie, że jego stan się pogorszy, dlaczego to przed nią ukrywa ? - Ale Sam pomaga mi wydobrzeć.
Prawie uśmiechnęłam się na jego słowa w tak poważnej sytuacji. Anne spojrzała na niego zdezorientowana próbując wymyślić co miał na myśli. Harry wyglądał na bladego, bał się tego co ludzie mogą o nim pomyśleć.
-Jak to ?- Annie spytała z podniesionymi brwiami. Tak Harry, ja też bym chciała wiedzieć. Bo ostatnim razem jak sprawdzałam, nie byłam pieprzonym lekarzem.
-Bo,- Harry wymamrotał parząc na mnie z ciepłym uśmiechem, trzymając moją rękę. - Zawsze jest ze mną sprawia, że jestem szczęśliwy.
Czułam jak moje serce upada, Harry potrafi być taki romantyczny. Ale niestety nie teraz na to czas.
-Sam cokolwiek robisz nie zostawiaj go.
- Nie martw się, nie zrobię tego.
***
Po tym jak rodzina Harry’ego wyszła oboje zdecydowaliśmy pójść na chwile na górę, by spędzić trochę czasu razem, gdy Zayn był na dole.
-Kochanie proszę wyluzuj trochę. - Powiedział uspokajająco podając mi jointa, z wahaniem wzięłam go. Zioło wypełniło moje zmysły, gdy odchyliłam głowę w spokoju, dym powoli opuszczał moje usta.
- Potrzebowałam tego. - Przyznałam z chichotem, Harry też zachichotał zabierając ode mnie jointa i wkładając go do ust. Harry oparł swoje czoło o moje. Dym prawie odurzył moje zmysły, gdy Harry dmuchnął go do moich ust. Jęknęłam gdy usta Harry’ego zbliżały się do moich.
Wszystkie wspomnienia wracają, kiedy Harry przyszedł do mojego mieszkania nienawidziliśmy się. Tak wiele może się zdarzyć przez cztery miesiące. Teraz leżymy na naszym łóżku, a ręka Harry’ego głaszcze moje udo.
-Mmm Sam. - Harry wymamrotał delikatnie moje imię, gdy jego usta zniżyły się do mojej skóry, delikatnie są ssąc. Nie byłam w nastroju na to, odrobina gry wstępnej powinna to załatwić. Ale chce zrobić coś innego, coś w czym jestem zadziwiająco dobra.
-Harry ? - Powiedziałam półszeptem, przeczesując ręką jego loczki. - Mogę zrobić ci masaż pleców ?
-Co ? - Harry tłumił śmiech sprawiając, że sama delikatnie zachichotałam.
-Masaż pleców, jestem w tym wyjątkowo dobra.- Wymamrotałam z uśmiechem. Harry przytaknął ironicznie się uśmiechając, przed złapaniem za koniec swojej koszulki, szybko zdejmując ją przez głowę.
-Bon appetit.- Powiedział ze sztucznym francuskim akcentem powodując mój uśmiech, gdy położył się na łóżku. Powoli usiadłam na nim okrakiem.
-Twoje ramiona są takie spięte. - Wymamrotałam kiedy rękoma delikatnie masowałam gołe ramiona Harry’ego. Dlaczego to mi się wydaje znajome ?
-A czego się spodziewałaś ?
-Naprawdę się cieszę, że twoi rodzice wiedzą.- Wyszeptałam, gdy pozostawiłam delikatny pocałunek na mego plecach. - Nie jesteś w tym sam.
-Uwierzyłem w to tylko, gdy się pierwszy raz zobaczyłem, od tamtej pory nie byłem sam.- Powiedział cicho z delikatnym uśmiechem, moje serce zaczęło gwałtownie walić, on daje mi uczucia, których nie mogę nikomu opisać.
-Harry kochaj się ze mną. - Prawie błagałam, gdy moje ręce opuściły jego plecy. - Proszę.
-Kocham kochać się z tobą.- Harry zachichotał sprawiając, że zmarszczyłam brwi z ogromnym ironicznym uśmiechem na twarzy, odwrócił ją do mnie i łapczywie zaatakował moje usta.
Moje ręce desperacko wyśledziły drogę do mojego brzucha, wchodząc pod szorty i następnie pod bieliznę. Jęknęłam, gdy delikatnie siebie dotknęłam, Harry nie zwracał na to uwagi, gdy jego usta nadal były na moich. Wydałam z siebie cichy okrzyk, gdy potarłam o właściwe miejsce. Harry zauważył przyjemność, jaką obie dawałam.
-Co ty robisz ? - Zachichotał, gdy odsunął się nieco od pocałunku, jego oczy były zamknięte w moich. Wyjęłam rękę z bielizny ze złośliwym uśmieszkiem przed włożeniem mojego palca do ust Harrego. Harry ssał go w przyjemności, gdy go wypuścił mój złośliwy uśmieszek sprawił, że wyszczerzył zęby.
Żartobliwie zachichotałam, gdy pociągnęłam za koniec moich szortów, szybko zdejmując z nimi bieliznę. Przechyliłam się do tyłu, moje łokcie spoczywały po moich obu stronach, gdy się położyłam. Zostałam w mojej długiej bluzce i staniku, Harry był mnie głodny, dokładnie tak jak chciałam.
Nieco rozstawiłam nogi, gdy Harry nadal siedział przede mną. Dawałam mu dostęp by zerknął na mnie pulsującą seksem, pokazując mu jak bardzo byłam na niego gotowa. Potrzebowałam jego. I fakt, że Harry gapi się na to sprawiał, że byłam jeszcze bardziej wilgotna.
-Bon appetit.
Szczerze to przy wyznawaniu prawdy o chorobie to miałam łzy w oczach a potem to rumieńce XDDD Zajebisty rozdział <333
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCudny.
OdpowiedzUsuńZajebisty ♥♥
OdpowiedzUsuńZapraszam :
bulimixstory-zaynmalikff.blogspot.com
Super <3 - DynaHope1DEF
OdpowiedzUsuń