czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 29




-Otwórz te cholerne drzwi!- Harry warknął, jego oddech był słyszalny po drugiej stronie drzwi, którymi nas odgrodziłam.

Ja i Harry znowu się pokłóciliśmy. Kolejna kłótnia, która zdarza się stanowczo za często. Nie pamiętam nawet jak to się zaczęło, ale wszystko co teraz czułam to złość.

-Idź sobie!- odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby, zsuwając się niżej. Oparłam się i zimną, drewnianą powierzchnię.

-Porozmawiaj ze mną- powiedział surowo. Poczułam delikatnie wibrację po drugiej stronię, świadczące o tym, że Harry upadł na podłogę i oparł się o drzwi.

-Nie mamy o czym roz...

-Nawet mi tego kurwa nie mów!- splunął szorstko. Wzdrygnęłam się na te słowa. Nie chciałam tego. - Porozmawiaj ze mną.- powtórzył, poczułam uderzenie w drzwi.

Tak głupio jak to brzmi, chcę teraz pójść na zakupy i kupić nowe rzeczy. Ale Harry ma tą swoją głupią teorię, że gdy tylko chcę wyjść gdzieś z domu, to oznacza, że chcę go opuścić. Co oczywiście nie jest prawdą.

To się już wymyka z pod kontroli. Harry już w ogóle nie pozwala mi wychodzić z domu, a kiedy on wychodzi zawsze pamięta aby zamknąć drzwi na klucz. Tylko po to abym nie uciekła. Więc o czym z nim rozmawiać?

-Ty kochasz kurwa rządzić!- powiedział surowo, odwracając twarz w stronę drzwi i pocierając o nie nosem.  Myśl, o tym co się działo przez ostatnie kilka tygodni, sprawia, że mam oczy pełne łez. Chcieliśmy to wszystko zmienić, ale oczywiście Harry nie był chętny.

-Ja się po prostu boję, kochanie- wyszeptał- Boję się, że uciekniesz.

-Może powinieneś przestać mnie bić i mówić mi co mam robić- warknęłam- A ja się zastanawiałam, dlaczego sądzisz, że chcę się opuścić- zachichotałam szorstko kiedy wszystko sobie uświadomiłam. Dlatego jest taki paranoiczny.

-Otwórz te cholerne drzwi!- powiedział głośniej i bardziej wymagająco, ale nie było mowy abym pozwoliła mu aby mi rozkazywał.

Zignorowałam go i kontynuowałam siedzenie na podłodze. On nie był wart rozmowy.

-Sam, proszę- błagał szepcząc. Chciał usłyszeć mój głos, ale ja mu tego nie dałam. Chciałam teraz ciszy.

Wstałam i podeszłam do naszego podwójnego łóżka, chciałam trochę odpocząć. Nie obchodziło mnie czy będzie siedział pod drzwiami cały dzień. Nie otworzę tych drzwi. Po cichu weszłam do łóżka Dominowała mną teraz chęć płaczu.

-Come up to meet you, tell you I'm sorry(Przyszedłem się z tobą spotkać, powiedzieć przepraszam)- zaśpiewał, a mi się zrobiło cieplej na sercu- You don't know how lovely,you are.(Nie wiesz, jak cudowna jesteś)

 -Przestać- wyszeptałam do siebie, chcąc aby Harry przestać i śpiewał w tym samym czasie. Zaśpiewał kolejne części piosenki, naszej piosenki. teraz kiedy o tym myślę, posiadanie własnej piosenki było za bardzo tandetne. Ale byliśmy wtedy tacy zakochani.

-Tell me your secrets and ask me your questions(Powiedz mi swoje sekrety, zadaj swoje pytania)- To było takie atrakcyjne, że Harry potrafił śpiewać. Pomimo jego ciemnej osobowości, Harry miał głos anioła.

Wstałam z łóżka razem z jęknięciem. Podeszłam do drzwi słuchając Harry'ego.- Nobody said it was easy. It's such a shame for us to part. Nobody said it was easy. No one ever said it would be this hard. Oh Take me back to the sta...(Nikt nie mówił, że będzie łatwo. To dla nas szkoda, że się rozdzielamy. Nikt nie mówił, ze będzie łatwo. Nikt nigdy nie powiedział, że to będzie takie trudne. Oh, zabierz mnie do począ...)

Otworzyłam w pośpiechu drzwi, wystarczająco długo słuchając Harry'ego. Spojrzałam na niego ze słabym uśmiechem. od razu spojrzał na mnie z góry klęcząc na ziemi. Jego oczy rozszerzył się i od razu podniósł się do mojego poziomu.

-Potrzebuję cię, a ty potrzebujesz mnie, prawda?- zapytałam bez żadnych emocji na twarzy.

-Oczywiście- wyszeptał posyłając mi potwierdzający uśmiech. Jego dłoń dotknęła mojej, wzdrygnęłam się kiedy złączył nasze palce.

-W takim razie ufaj mi.- prawie pisnęłam kiedy próbowałam powstrzymać się od szlochu, co mi się nie udało. Natychmiast przyciągnął moje ciało do swojego. Głaskał mnie po plecach, uspakajając gdy przypominały mi się nasze wszystkie kłótnie.

-Jeśli kiedykolwiek mnie opuścisz, nie będę mógł sam funkcjonować- powiedział cicho- Dlatego cię tutaj trzymam.

-Oszalałeś, Harry- zapłakałam i spojrzałam w jego oczy. - Nawet nie mam własnego telefonu, zabrałeś mi go.

-Nie chcę abyś dzwoniła do swoich znajomych, aby cię uratowali, jesteś moja- powiedział surowo i zrobił krok do tyłu- Nie mogę spuścić cię z mojego wzroku.

-Ja chcę tylko pójść i kupić sobie trochę nowych ubrań. Nie wzięłam dużo ze sobą- odpowiedziałam  i wydęłam usta w grymasie. Nie mogłam uwierzyć, że potrzebuj,ę pozwolenie na takie coś, ale jest to co jest. - Możesz nawet pójść ze mną.

-Pójdziemy jutro, mam dziś zły dzień- wymamrotał Harry nawiązując do jego mięśni. Ale problem był w tym, że byłam zdesperowana aby wydostać się z tego domu. Siedzę tu już od pięciu dni.

-Chcę iść dzisiaj- odburknęłam, w końcu stawiając się Harry'emu, mówiąc mu aby gdzieś mnie zabrał. Albo chociaż puścił samą.

Harry westchnął do siebie i zaczął szperać w swoich kieszeniach. Przygryzł wargę i zmarszczył brwi zanim wyciągnął klucze, które mi wręczył.

-idź i znajdź Zayna, on z tobą pojedzie.- odpowiedział. Westchnął i patrzył na podłogę nie mogąc znieść myśli, że wypuszcza mnie z domu.

-Kocham cię- wyszeptała uspokajająco i złączyłam nasze usta. Harry zamknął oczy, próbując smakować moich ust.

-Masz- jeszcze raz sięgnął do kieszeni i wyjął mój telefon.

Wzięłam go uradowana i go włączyłam. Poczekałam chwilkę aż pojawi się światełko apple. Prawie podskoczyłam ze szczęście kiedy wszystko się uruchomiło. Ale nie miałam żadnych wiadomości.

Zmarszczyłam brwi, włączając smsy, które nagle wszystkie zniknęły. Postanowiłam zajrzeć do książki adresowej i na moje zdziwienie, widniał tam tylko numer do Harry'ego i jego rodziny.

-czy zablokowałeś wszystkie numery?- zapytałam ledwo słyszalnym szeptem, byłam pod wielkim szokiem. To co on teraz robi, to się już wymyka z pod kontroli. To niewiarygodne.

-Musiałem się upewnić, że nie będziesz z nikim rozmawiała.- odpowiedział, spuszczając wzrok na ziemie ze wstydu, pokiwałam powoli głową.

-Ale ja miałam hasło?- zapytałam zmieszana, patrząc na niego z niedowierzaniem.

-Zgadłem je- odpowiedział przygryzając wargę- To była moja data urodzin.

W odpowiedzi spuściłam wzrok,  czułam się zażenowana. Nie chciałam dać mu satysfakcji z tego, ze wie, że moje hasło jest z nim powiązane. Zgaduję, że on ma jakieś głupie hasło, powiązane z seksem.

-Mój portfel leży obok sofy.- powiedział wyrywając mnie z transu. Razem z tym poszedł do sypialni zostawiając mnie z jego kluczykami do samochodu i pieniędzmi.

Kurwa, Zayn szedł ze mną.

Szybko zeszłam na dół nie odwracając się.  Złapała portfel harry'ego i wyszłam na dwór uciekając od tego popierdolonego sukinsyna.

Nie minęła chwila, a ja już otworzyłam drzwi do małego, gównianego samochodu Harry'ego. Wsiadłam na miejsce kierowcy i wyjechałam na drogę. Właśnie teraz, muszę od niego uciec. Nie na zawsze, tylko na chwilę.

Wszystko tak źle się potoczyło. Na pierwszej stronie naszej historii, wszystko wydawało się takie idealne i ekscytujące. Znaczy, dopiero rozpoczęliśmy nasz związek, mieliśmy tyle wspólnych planów. Ale potem Harry wpadł na pomysł ucieczki od wszystkiego. Zrobił wielki błąd. Jeszcze nigdy nie byłam taka nieszczęśliwa w całym swoim życiu.

Nie chciałam opuszczać Harry'ego. Chciałam mu pomóc. Chciałam nam pomóc. Nie mogę tak żyć, po prostu nie mogę.

Zatrzymał się na poboczu drogi, zdesperowana rozmowy, tylko że byłam sama. Ale w końcu zaczęłam robić to co powstrzymałam już od dłuższego czasu, zaczęłam się sypać.

Schowałam twarz w dłonie gdy nie mogłam przestać płakać. Dosłownie wypluwałam płuca krzycząc ze złości. Moje łzy swobodnie spływały. Czułam się prawie zazdrosna, że moje łzy maja więcej wolności ode mnie.

W końcu znalazłam odwagę, aby sięgnąć po telefon i poszukać jakiekolwiek numeru. -Jak mam odblokować te pierdolone numery?!- krzyknęłam retorycznie, przeszukując telefon. Właśnie wtedy zobaczyłam czyjś numer w notatkach.

-Kurwa mać- wyszeptałam do siebie, uświadamiając sobie, że właśnie znalazłam nowy numer Cartera. To jest to, mogę do niego zadzwonić i z nim porozmawiać. Powiem mu wszystko, mam nadzieję, że zrozumie. On nam może pomóc.

.
.
.
.
.

-Halo?- Carter powiedział wysokim głosem, w którym można było usłyszeć zdziwienie.

-Carter?- prawie wrzasnęłam, uspakajając się, że w końcu usłyszałam jego głos.

-Sam!- zaczął szybciej oddychać.  -Gdzie ty kurwa jesteś?

-Potrzebuję pomocy..

-Sam, gdzie ty kurwa byłam przez ostatnie trzy miesiące?!- ryknął.

-Jestem w Holmes Chapel z Harry'm.- powiedziałam, powstrzymując się od szlochu, co mi się nie udało.

-Jadę się z tobą spotkać. Gdzie teraz jesteś?- zapytał delikatnie, jego oddech zwalniał wskazując, że już się trochę uspokoił.

-Nie mam pierdolonego pojęcia. Jestem na końcu świata w samochodzie Harry'ego- odpowiedziałam cicho, mając nadzieję, że on wymyśli jakiś plan znalezienia mnie.

-Spójrz na znaki wokół siebie. Proszę, podrzuć mi tylko jakiś pomysł gdzie jesteś.

Szybko rozejrzałam się w okół siebie szukając jakiś znaków albo wskazówek.  Nie było nic, poza dużym centrum handlowym oddalonym około pięć minut ode mnie. Obok niego była droga, prowadząca do skrzyżowania, byłam tego pewna.

-Carter, jedź do głównego centrum handlowego w Cheshire i kiedy pojedziesz dalej skręć w pierwsze lewo. Potem jedź drogą dopóki nie zobaczysz czarnej Toyoty. Stoję na poboczu- odpowiedziała i odetchnęłam. Nie wierzę, że to robię.

-Zadzwonię do ciebie kiedy się zgubię- wymamrotał.

-Carter?- zapytałam ledwo słyszalnym szeptem.

-Taa?

-Tak bardzo cię kocham- zapłakałam, wdzięczna, że mój najlepszy przyjaciel mnie uratuję.

-Też cię kocham Sam- wyszeptał i się rozłączył.

Nagle poczułam jak zalewa mnie fala spokoju. Na reszcie znalazłam pomoc dla mnie i Harry'ego. Carter będzie wiedział co robić, a teraz zostało mi tylko czekać.

gdy na niego czekałam, zastanawiałam się jak Harry na to zareaguje. Na pewno nie będzie zadowolony. Mam nadzieję, ze zgodzi się na pomoc. Może nawet Zayn się przyłączy. Ja już po prostu mam dość życia z nim. Chcę po prostu zdrowej relacji między nami.

Dostałam różne wiadomości od Cartera, że już jest blisko. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej odprężona, wiedząc, że moje życie może się teraz zmienić. Będę teraz na odwyku, albo sam Carter mi pomoże. W końcu od czego są przyjaciele, eh?

Po czekaniu, które trwało godzinę i składało się z nieustającego płaczu i dziwnych min ludzi przejeżdżających obok, w końcu usłyszałam jak samochód zatrzymał się za mną. O dzięki Ci Boże. Nie czekałam długo, a usłyszałam zamykanie drzwi i kroki w moją stronę. Drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłam Cartera ze zmieszaną miną przyklejoną na opalona twarz.

-Sam..

Nie mógł dalej mówić, bo owinęłam swoje ręce wokół jego szczupłej sylwetki. Nie mogłam opisać jak bardzo za nim tęskniłam. Carter jako pierwszy się odsunął i spojrzał na mnie zmartwiony.

-Nie mogę uwierzyć, że nas opuściłaś. - powiedział ledwo słyszalnym szeptem, miał rozszerzony oczy.

-Ja i Harry wróciliśmy do sie...

-Musieliśmy zamknąć pierdolone studio!- wrzasnął, sprawiając że się wzdrygnęłam.- Potrzebowaliśmy tych pieniędzy, Sam!

-Przepraszam- zapłakałam- Byłam taka samolubna.

-I tak po prostu kurwa wyjechałaś nic nam nie mówiąc! Chcieliśmy zadzwonić na policję- splunął, buzowała w nim złość- Ale wszyscy wiedzieliśmy, że spierdoliłaś z Harry'm.

-Czy Aaron wie?- zapytałam szeptem.

-Nic o nim nie słyszałem- wymamrotał w odpowiedzi. Oparł się o fotel i zeskanował moją chudziutka posturę.

-Wyglądasz okropnie.- zmarszczył się, patrząc na mnie od góry do dołu.- I cała jesteś w siniakach. Sam, co się dzieje?

-Nic- skłamałam, zaciskając zęby na samą myśl o mojej relacji z Harry'm.

-Zostałaś pobita. Kto ci to zrobił?- warknął, a w moich oczach zebrały się łzy.  Nie potrafiłam o tym rozmawiać.

-Ja i Harry potrzebujemy pomocy- Nie odpowiedziałam na jego pytanie.

-Czy Harry ci to zrobił? - zapytał, unosząc brwi.

Zawahałam się czy powiedzieć mu czy nie. Musiałam pomóc Harry'emu. A znając Cartera, pewnie go aresztuje. -To ludzka rzecz- wyszeptałam bez sensu, ale Carter od razu wiedział.

-Sam, czemu ty kurwa ciągle z nim jesteś?!- ryknął, powodując, że podskoczyłam na siedzeniu. Znałam go, wiedziałam że już jest wkurwiony.

-To nie tak jak wygląda. Carter, my to robimy sobie wzajemnie. - powiedziałam, na co chłopak zmarszczył brwi zmieszany. Pokręcił głową, złapał za klamkę i wyszedł.

-Sam, to wszystko jest popierdolone- zadrwił, trzaskając drzwiami.

-Carter, gdzie idziesz!?- krzyknęłam wychodząc z auta i zamykając drzwi.

Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, to jest kompletnie popierdolone.!

-Właśnie dlatego potrzebujemy pomocy. - zapłakałam podchodząc w jego stronę. Owinęłam ramiona w okół jego torsu. Nie chciałam płakać w jego koszulkę, ale Carter miał coś w sobie, że nie mogłam się oprzeć.

-Cały czas, zamyka mnie w domu. On zwariował!- załkałam, powodując, że on westchnął i również mnie przytulił.

-Chcę się z nim zobaczyć- warknął.

-On mnie zabiję, jeśli cię przyprowadzę do domu. - wyszeptałam, podnosząc głowę aby na niego spojrzeć.

-Nie położy na tobie pierdolonego palca- splunął. Złapał moje chude ramię i pociągnął mnie w stronę samochodu.

-Boję się-wyszeptałam kiedy dotarliśmy do samochodu. Szybko wsiadłam do środka, odpaliłam samochodu i płynnie wyjechałam na drogę.

***

Droga zleciała szybko, a mój żołądek zwijał się za każdym razem, kiedy tylko Harry został wspomniany. Byłam przerażona. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować.

Zatrzymałam samochód przed domem. Gdy wysiedliśmy cała się trzęsłam. Carter złapał moją dłoń, aby mnie uspokoić, ale ja szybko się wyrwał. gdyby tylko Harry nas zobaczył...

Podeszliśmy do drzwi w ciszy. Carter nic nie mówił, pewnie zachowywał to na później.

Zamknęłam drzwi i rozejrzałam się po salonie. Głośne kroki były słyszalne na górze, były coraz bliżej. Na krótką chwilę zamknęłam oczy. To jest to.

-Sam?- zawołał Harry, patrząc pod nogi gdy zeskakiwał w dół. Uniósł głowę gdy stanął na ostatnim schodku. Spojrzał na mnie i na Cartera ze zmarszczonymi brwiami.

-Co on tu robi?- Harry zapytał zmartwiony. Nie zmartwiony jakby się bał, był zmartwiony, że Carter zabierze mnie od niego.

-Harry, proszę nie wkurza...

-Nie bój się go- Carter splunął- On tu jest niepotrzebny.

-Wynocha!- Harry poinstruował. Miał zaciśnięte pięści, stał twardo na ziemi, był gotowy walczyć. Ale wszyscy wiemy, że z jego drżeniem, nie ma szans.

-Harry, on nam pomoże. - powiedziałam cicho, podchodząc do niego. Podniosłam dłonie aby schować w nich jego twarz, chciałam aby na mnie spojrzał, ale jego oczy skupione był na Carterze.

-Nie potrzebuję pomo...

-Nie pomagam tobie, pomagam Sam- Carter warknął, podchodząc w naszą stronę.

-Ona też nie potrzebuję pomocy.- odpowiedział Harry raczej głośno, po czym owinął jedno ramię wokół mnie.

Mój żołądek ciągle fikał koziołki. Miałam potrzebę, aby zachorować.To wszystko było takie intensywne. A teraz Carter miał powód aby odmówić Harry'emu. Mój plan rozsypuję się na kawałki.

-Obydwoje potrzebujemy pomocy. - wyszeptała. Odwróciłam jego głowę w moim kierunku. Jego wzrok złagodniał gdy spojrzał w moim kierunku.

-On sam może sobie pomóc. teraz, jestem skupiony tylko na tobie- powiedział Carter.

-My nie potrzebujemy tej...

-Spójrz co ty jej kurwa zrobiłeś! - ryknął Carter, podchodząc do nas, próbując zastraszyć Harry'ego. - Jest cała w siniakach! Jest taka słaba!

Zamknęłam oczy gdy chłopak wymiał wszystkie moje słabe strony. Dziwne, wszystko to co nazwał wydarzyło się zanim zaczęłam to z Harry'm.

-Nie wyjdziesz z nią!- Harry warknął, zanim Carter złapał moją dłoń i pociągnął w swoją stronę. W odpowiedzi Harry popchnął z całą siłą chłopaka. oczy Cartera stały się ciemniejsze.

Złapał przed ramię Harry'ego, próbując go odciągnąć ode mnie. Ale w zamian Harry krzyknął z bólu, złapał się za nadgarstek i zaczął siebie przeklinać.

-Co do cholery?- Carter zapytał zmieszany. Harry upadł na ziemię i zaczął zwijać się z bólu. To już wymykało się z pod kontroli.

-Cholera, Harry- wyszeptałam i obniżyłam się do jego poziomu. jedną rękę owinęłam wokół jego szyi aby go uspokoić. Carter patrzył na nas z szeroko otwartymi oczami.

Sam! osuń się od niego!- Carter wrzasnął do mnie, ale ja tylko pokręciłam głową.Nie mogłam już tego robić. Muszę mu pomóc.

-Z Harry'm nie jest dobrze. On potrzebuję więcej pomocy niż ja. - prawie płakałam. Spojrzałam na harry'ego, który patrzył na podłogę, prawie poddając się.

-jeśli jest aż tak mądry jak mówiłaś, to sam sobie poradzi. Carter zachichotał i odwrócił się na pięcie w stronę drzwi- Sam, idziemy.

Harry nie wydawał się protestować. Był w swoim własnym transie, patrzył się intensywnie na podłogę, w swoim własnym świecie myśli.

-Nie zostawię go- powiedziałam, ledwo słyszalnym szeptem.

-On, rujnuję ci życie!- Carter ryknął jeszcze raz, przeczesując włosy palcami.

-Carter ja...

-To twoja jedyna szansa. Chodź ze mną teraz, albo spędzisz resztę swojego życia z tym popierdolonym dzieciakiem .- Carter prawie ryknął zaciskając pięści.

Z moich oczu spadały łzy, gdy patrzyłam na Harry'ego. Podniósł głowę, czekając na moją odpowiedź. W jego oczach były łzy, a na twarzy miał najbardziej błagalną minę.

-Nie mogę go zostawić- zapłakałam cicho i odwróciłam się w stronę Cartera, który westchnął do siebie. próbował powstrzymać swe usta od drżenia.

-Zabijasz siebie- wyszeptał i odwrócił się w stronę drzwi. Otworzył je i spojrzał na mnie.

-Już nigdy nie chcę widzieć twojej żałosnej twarzy.

I zaraz po tym, wyszedł. Nie wiedziałam gdzie poszedł, albo co ma zamiar zrobić. Ale wiedziałam jedno, straciłam go.

-Nie potrzebujemy go, kochanie- Harry odurzył mnie swoimi bezsensownymi słowami. Chciał mnie uspokoić kiedy cicho popłakiwałam.

Wszystko się rozpada.

~*~
Witam i o zdrowie pytam:) Szybki update w tygodniu :) Jak tam mijają wam ostatnie dni wakacji ? :(

Do końca zostały tylko dwa rozdziały :( 

3 komentarze:

  1. Świetny.!!!!!!! Pochłonęłam dzisiaj cały.! Z niecierpliwością czekam na kolejny ;))
    + zapraszam do mnie ;>
    POzdrawaim xx / Mrs. Payne

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny >>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  3. serio Harry?!!! Masakra jak on się zachował powinni skorzystać z pomocy Cartera!

    OdpowiedzUsuń

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH TŁUMACZKI